Constantine - 2007-06-10 11:22:48

Znalazłem małego bocianka i nie wiem co zrobić (co mu dać jeść, gdzie się z nim zgłosić)

ratujmyptaki - 2007-06-10 14:01:01

Witam serdecznie wszystkich miłośników boćków :*

Obserwujemy z jak wielką troskliwością rodzice na naszym Przygodzickim gnieździe opiekują się swoim potomstwem.
Bywa jednak tak, że znajdujemy młodego boćka i mamy problem.
Zastanawiamy się co zrobić z tak kłopotliwym delikwentem?

O ile to możliwe (a jest), staramy się zapewnić naszej "znajdzie" :) wlaściwe miejsce, to znaczy Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Ptaków, gdzie pisklę będzie mogło mieć zapewnioną fachową opiekę oraz pokarm.

Co zrobić ze znalezionym maluchem?

1. Ostrożnie napoić podając wodę mineralną lub przefiltrowaną - na dolną część dzioba.
2. Zaopatrzyć się w rybę słodkowodną - płoc.
3. Podawać rybę pokrojoną w drobne kawałki 1/2 kg co 2 godziny w zależniści od wieku pisklęcia.
4. Zakupić lub nakopać dżdżownic, będzie to urozmaicenie diety.
5. Wystawić łapki na myszy - podawać jako urozmaicenie diety 1,2 myszy + ryba.
6. Skontaktować się natychmiast z najbliższym Ośrodkiem Rehabilitacji Dzikich Ptaków

a oto adresy:
Warszawa        -      (022)  670 22 07  dr A. Kruszewicz
Szczecin          -      (091)  439 39 59  Z. Brzozowska
Mikołów           -      (032)  322 07 17  J. Wąsiński   kom.0605 100 179, 0692 786 632 woj.Katowice
Stary Kisielin   -      (068)  320 93 69  G. i M Rosik  kom.0601 499 281

Wszystkim nam przecież bardzo zależy aby znalezionemu pisklęciu nie stała się krzywda.
Każdy dobry człowiek nie przechodzi obojętnie obok otwartego dzioba wołającego o pomoc.
Zapewnijmy swojemu znalezionemu pisklęciu fachową opiekę w profesjonalnym ośrodku.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłośników boćków
Zofia Brzozowska

Constantine napisał:

Znalazłem małego bocianka i nie wiem co zrobić (co mu dać jeść, gdzie się z nim zgłosić)

Eva Stets - 2007-06-10 23:55:09

Witam!

Postaram się dodać tu pewne uzupełnienie, dotyczące piskląt  bocianów, które jest bardzo ważne i bardzo istotne. Odpowiednie posunięcia w wypadku znalezienia młodego boćka mogą głęboko zaważyć na jego dalszych losach i tym jak potoczy sie jego życie.
Jeżeli pisklę po wyrzuceniu z gniazda nie odniosło urazów a jest tylko osłabione - pierwszą naszą reakcją powinno być skontaktowanie się z weterynarzem, żeby ocenił jaki jest faktyczny stan ptaka. Jeżeli sami możemy ocenić, że pisklę nie ma połamanych skrzydeł czy nóg, wystarczy skonataktować się z najblizszą stacją ornitologiczną lub też na podane przez p. Zofię Brzozowską telefony, gdzie można uzyskać właściwe informacje, jak postąpić ze znalezionym ptakiem.

W wypadku, gdy pisklę jest zdrowe najlepszym dla niego rozwiązaniem jest umieszczenie go ponownie w gnieździe, co da mu szanse na szybki powrót do naturalnego życia
Do przeprowadzenia tego typu akcji można się zgłosić do pobliskiej Straży Pożarnej z prośbą o udostępnienie podnośnika, aby móc spokojnie umieścić pisklaka w gnieździe. Straż Pożarna udostępnia podnośnika do tego typu akcji za darmo i nie odmawia pomocy.
Pamiętajmy, że jeżeli stan bociana na to pozwala - takie rozwiązanie jest najlepszym posunięciem, jako że dajemy wówczas ptakowi szanse na powrót do życia w środowisku, które jest dla niego stworzone przez prawa natury a przetrzymywanie ptaka w domu, bez odpowiedniego zezwolenia jest rownież niezgodne z prawem

Pozdrawiam
Eva Stets

Constantine napisał:

Znalazłem małego bocianka i nie wiem co zrobić (co mu dać jeść, gdzie się z nim zgłosić)

zeooz - 2007-08-26 17:59:50

Witam! Jestem tu pierwszy raz i nie wiem czy dobrze trafiłem. Mam taką oto sprawę: gdzie szukać pomocy dla młodego bociana, który nie chce odlecieć? Znajduje się on w miejscowości TEOSIN w województwie lubelskim w powiecie CHEŁM. Pomóżcie prosze on przecież nie przeżyje zimy! Mój e-mail:zeooz@interia.pl Z góry dziekuję w imieniu Boćka:)

Marcin R. - 2007-08-26 18:03:57

zeooz napisał:

Witam! Jestem tu pierwszy raz i nie wiem czy dobrze trafiłem. Mam taką oto sprawę: gdzie szukać pomocy dla młodego bociana, który nie chce odlecieć? Znajduje się on w miejscowości TEOSIN w województwie lubelskim w powiecie CHEŁM. Pomóżcie prosze on przecież nie przeżyje zimy!mój e-mail:zeooz@interia.pl Z góry dziekuje w imieniu Boćka:)

Witam,
w sierpniu i we wrześniu pobyt boćków to coś normalnego... odloty dopiero się rozpoczęły.. czy bocian wykazuje jakieś cechy "upośledzenia"? Chodzi osowiały, stroni od towarzystwa innych ptaków itp.

JerzyBB - 2008-04-24 20:13:50

Witam!

Piszę z zapytaniem o poradę.
Od pewnego czasu w okolicy naszego domku widać bociana, chodzi po okolicznych łąkach i wyskubuje z nich różne żyjątka. Wygląda jakby szukał nowego miejsca 'zamieszkania'. Potwierdziło się to dzisiaj, śpi na okolicznej lampie.

Czy jest jakiś sposób, żeby mu 'pomóc', np. przez postawienie jakiegoś wysokiego słupa w ogrodzie?

Z góry b. dziękuję za Wasze podpowiedzi.

Jerzy

Paweł T. Dolata - 2008-04-25 08:33:54

Słup z platformą postawić można, można też zrobić platformę na drzewie. To nie zaszkodzi. Jeśli w ogrodzie, to na skraju, by miał spokój. Platforma musi mieć rozmiar minimum 1 x 1 metr, lepiej więcej. A sam słup pokryć na 2 m od dołu blachą, by nie wdrapała sie tam kuna i nie zeżarła ewent. młodych lub jaj.

Jednak gdyby bocian chciał naprawdę gniazdować, to by zaczął nosić gałęzie w upatrzone miejsce, nawet niespecjalnie dobre, są wtedy bardzo uporczywe. Być może to bocian za młody do rozrodu, -3-4 letni, albo taki który z innych powodów tego nie robi.

Pozdrawiam i powodzenia
Paweł T. Dolata

JerzyBB napisał:

Witam!

Piszę z zapytaniem o poradę.
Od pewnego czasu w okolicy naszego domku widać bociana, chodzi po okolicznych łąkach i wyskubuje z nich różne żyjątka. Wygląda jakby szukał nowego miejsca 'zamieszkania'. Potwierdziło się to dzisiaj, śpi na okolicznej lampie.

Czy jest jakiś sposób, żeby mu 'pomóc', np. przez postawienie jakiegoś wysokiego słupa w ogrodzie?

Z góry b. dziękuję za Wasze podpowiedzi.

Jerzy

JerzyBB - 2008-05-03 23:57:24

Dziękuję za odpowiedź.
Jak wygląda taka platforma? Czy są gdzieś dostępne zdjęcia?
Jaką wysokość powinien mieć słup...?

Pozdrawiam,
Jerzy

Marcin R. - 2008-05-04 19:00:38

JerzyBB napisał:

Dziękuję za odpowiedź.
Jak wygląda taka platforma? Czy są gdzieś dostępne zdjęcia?
Jaką wysokość powinien mieć słup...?

Pozdrawiam,
Jerzy

tu należy szukać inf.:
http://www.bociany.pl/program/instrukcja.shtml

pozdrawiam

JurekStaw - 2008-05-20 10:54:55

Jak długo bez negatywnych skutków jaja bocianie mogą być w gnieżdzie odkryte. Temperatura otoczenia w tym czasie była około 24 stopni C. Na mojej posesji /już czwarty rok/, mam ustawioną na słupie platformę z gniazdem bocianim. Mam też tam kilka uli z pszczołami.
  Niestety z jednego z uli pszczoły się wyroiły i próbowały osiąść na gnieżdzie. Po chwili uwiązały się na wysokiej wierzbie /oddalonej 20m od gniazda/, a część z nich próbowała opanować gniazdo. Atakowana samica broniła się stojąc w gnieżdzie i często opuszczała gniazdo /na kilka, czy kilkanaście minut/. Samiec rzadko włączał się do obrony gniazda.
  Mój dramat trwał okoł 3 godzin. Jestem teraz niespokojny, jak mogło to wpłynąć na wyklucie pisklaków. To był 24 dzień wysiadywania jaj. Serdecznie proszę o odpowiedz.
  Pozdrawiam Jurek

Paweł T. Dolata - 2008-05-20 14:54:01

Przy tej temperaturze i czasie nieogrzewania - jaja mają wg mnie sporą szansę na wyklucie. Trzeba cierpliwie czekać ok. 2 tygodni.

Mam też nadzieję, że pszczoły nie pożądliły samicy i nie będzie miała kłopotów ze zdrowiem albo zakodowania sobie, że to miejsce jest niebezpieczne po takich przejściach (po nagłym ataku nieraz porzucają gniazdo).

Mówiąc wprost - postawienie platformy dla bociana w pobliżu uli było dużą nierozwagą. Jest wiele informacji o zażądleniu dorosłych lub młodych bocianów przez rojące się pszczoły, jak i apeli w publikacjach o bocianach (np. Z. Lewartowskiego w piśmie Orlik czy mój w książce dr. P. Indykiewicza Bocian biały w województwie bydgoskim z 1998 r.), by robić podstawy z dala od pasiek. Oczywiście takie ataki nie są ciągłe, czasem zdarzają się właśnie tylko raz na kilka lat, ale ptaków szkoda.

Piszę to nie by Pana strofować, ale by przestrzec innych. Pewien "problem" w tym, że pszczelarze to dobrzy ludzie, lubiący przyrodę i właśnie oni, chcąc mieć bociana na swojej posesji, stawiają częściej podstawy niż inni. Ale trzeba pamiętać by podstawy były jak najdalej od uli, co najmniej kilkadziesiąt metrów, a jak można i dalej.

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Pańskie bociany i ich jaja, by wszystkie bocianami się stały, prosimy o info na forum jak się ta historia skończy
Paweł T. Dolata

JurekStaw napisał:

Jak długo bez negatywnych skutków jaja bocianie mogą być w gnieżdzie odkryte. Temperatura otoczenia w tym czasie była około 24 stopni C. Na mojej posesji /już czwarty rok/, mam ustawioną na słupie platformę z gniazdem bocianim. Mam też tam kilka uli z pszczołami.
  Niestety z jednego z uli pszczoły się wyroiły i próbowały osiąść na gnieżdzie. Po chwili uwiązały się na wysokiej wierzbie /oddalonej 20m od gniazda/, a część z nich próbowała opanować gniazdo. Atakowana samica broniła się stojąc w gnieżdzie i często opuszczała gniazdo /na kilka, czy kilkanaście minut/. Samiec rzadko włączał się do obrony gniazda.
  Mój dramat trwał okoł 3 godzin. Jestem teraz niespokojny, jak mogło to wpłynąć na wyklucie pisklaków. To był 24 dzień wysiadywania jaj. Serdecznie proszę o odpowiedz.
  Pozdrawiam Jurek

JurekStaw - 2008-05-20 17:57:26

Dziękuję Panu Pawłowi za szybką odpowiedz i dobre słowa otuchy. O samicę i samca jestem raczej spokojny. Miałem możliwość dokładnej ich obserwacji jeszcze przez dwie doby, /piszę z opóżnieniem przez internet z miasta/, zachowywały się normalnie. Będę w kontakcie.
   Pozdrawiam Jurek

JurekStaw - 2008-06-15 17:54:26

W nawiązaniu do mojego postu z dnia 20 maja / wyrojone pszczoły, próbujące osiąść na gnieżdzie bocianim/, informuję z radością, że nasze bociany mają dwa pisklęta i cała czwórka jest w bardzo dobrej formie.
Poprzednio pisałem negatywnie o samcu, jego małej aktywności w obronie gniazda. Niepokoiło mnie również to, że był on, bardzo mało akywny przy wysiadywaniu jaj /nieobecny przez wiele godzin i rzadko siedzący na jajkach/. Po wylęgnięciu pisklaków jego aktywnośc /dostarczanie pokarmu i zmiana samicy w pilnowaniu gniazda/ wyrażnie się zwiększyła.
Pozdrawiam Jurek

niewirkow - 2008-06-22 12:58:24

Przed trzema dniami samochód zabił bociana, który prawdopodobnie pochodził z pobliskiego gniazda.  W gnieździe znajdują się dwa pisklęta - ciągle żywe.  Jednej z zamieszkujących w pobliżu osób WYDAJE SIĘ, że raz widział w gnieździe dorosłego ptaka.
Czy fakt pozostawania młodych przy życiu przez ostatnie 60 godzin świadczy o tym, że zajmuje się nimi pozostający przy życiu rodzic?
O jakiej porze dnia najlepiej jest obserwować gniazdo celem stwierdzenia, czy przylatuje do niego rodzic?
Jeśli drugiego dorosłego ptaka nie ma, to w jaki sposób pomóc młodym, jak i czym dokarmiać, zanim zorganizuję ich wyjęcie z gniazda i dostarczę do ptasiego azylu?

Eva Stets - 2008-06-22 14:01:47

Witam!

Trudno odpowiedzieć jaka pora dnia może być najbardziej odpowiednią do obserwacji, czy pojawi się dorosły bocian.
Jeżeli pisklęta są już wyrośnięte, dorosłe z zasady wracają wieczorem do gniazda, przebywają z młodymi także w godzinach rannych ale też i w ciągu dnia (w różnych porach). Po prostu trzeba jak najwięcej obserwować. Można ewentualnie poprosić o pomoc w obserwacjach okolicznych mieszkańców (i o obserwacje czy młode są karmione przez dorosłego).
Na pozostałe pytania i jak należy postąpić, na pewno znajdzie Pan odpowiedź pod telefonami Ośrodków pomocy dla ptaków.
Być może w tym wypadku (jeżeli młode są wystarczająco dokarmiane przez rodzica) nie jest konieczna interwencja człowieka i dobrze o to również zapytać.

Niżej podaję telefony do odpowiednich placówek i życzę powodzenia.
Eva Stets
PwG OTOP

Warszawa       -  022 670 22 07,  022 619 40 41  dr A. Kruszewicz  (Azyl dla Ptaków)
Szczecin         -  091 439 39 59  Z. Brzozowska
Mikołów          -  032 322 07 17  J. Wąsiński    kom. 0605 100 179, 0692 786 632  woj.Katowice
Stary Kisielin  -  068 320 93 69  G. i M Rosik  kom.  0601 499 281
   

niewirkow napisał:

Przed trzema dniami samochód zabił bociana, który prawdopodobnie pochodził z pobliskiego gniazda.  W gnieździe znajdują się dwa pisklęta - ciągle żywe.  Jednej z zamieszkujących w pobliżu osób WYDAJE SIĘ, że raz widział w gnieździe dorosłego ptaka.
Czy fakt pozostawania młodych przy życiu przez ostatnie 60 godzin świadczy o tym, że zajmuje się nimi pozostający przy życiu rodzic?
O jakiej porze dnia najlepiej jest obserwować gniazdo celem stwierdzenia, czy przylatuje do niego rodzic?
Jeśli drugiego dorosłego ptaka nie ma, to w jaki sposób pomóc młodym, jak i czym dokarmiać, zanim zorganizuję ich wyjęcie z gniazda i dostarczę do ptasiego azylu?

Paweł T. Dolata - 2008-07-10 11:40:28

Gwoli uzupełnienia. W trakcie naszej terenowej akcji bocianiej nie mogłem odpowiedzieć na forum, poinformowałem pytającego mailowo, że skoro bocki żyją 60 godzin, to musi je cn. 1 rodzic karmić.

Ogólnie najlepszą porą na stwierdzenie, czy rodzic jest przy młodych jest wieczór, gdy przylatuje on z ostatnią porcją pokarmu i siada na nocleg w gnieździe lub jego pobliżu. Oczywiście można na wizyty-karmienia czekać też w dzień, z pracy mgr Marii Foterek o naszych kamerowych bocianach z 2007 r. wynika, że karmienie odbywa się ok. 12-20 razy dziennie, i jest bardziej intensywne przy małych pisklętach (tak jak i małe dzieci karmi się częściej :) )

Przy bardzo małych pisklętach jak wiemy 1 rodzic je stale ogrzewa, przy większych - stoi przy nich dla obrony przed drapieżnikami, skawrem i ulewami.

Natrudniej zobaczyć rodzica, gdy młode są już duże - wtedy przylot na karmienie trwa parę minut, i rodzic musi zaraz wracać kombinować jedzenie po łąkach. :)

Pozdrawiam
Paweł T. Dolata

Eva Stets napisał:

Witam!

Trudno odpowiedzieć jaka pora dnia może być najbardziej odpowiednią do obserwacji, czy pojawi się dorosły bocian.
Jeżeli pisklęta są już wyrośnięte, dorosłe z zasady wracają wieczorem do gniazda, przebywają z młodymi także w godzinach rannych ale też i w ciągu dnia (w różnych porach). Po prostu trzeba jak najwięcej obserwować. Można ewentualnie poprosić o pomoc w obserwacjach okolicznych mieszkańców (i o obserwacje czy młode są karmione przez dorosłego).
Na pozostałe pytania i jak należy postąpić, na pewno znajdzie Pan odpowiedź pod telefonami Ośrodków pomocy dla ptaków.
Być może w tym wypadku (jeżeli młode są wystarczająco dokarmiane przez rodzica) nie jest konieczna interwencja człowieka i dobrze o to również zapytać.

Niżej podaję telefony do odpowiednich placówek i życzę powodzenia.
Eva Stets
PwG OTOP

Warszawa       -  022 670 22 07,  022 619 40 41  dr A. Kruszewicz  (Azyl dla Ptaków)
Szczecin         -  091 439 39 59  Z. Brzozowska
Mikołów          -  032 322 07 17  J. Wąsiński    kom. 0605 100 179, 0692 786 632  woj.Katowice
Stary Kisielin  -  068 320 93 69  G. i M Rosik  kom.  0601 499 281
   

niewirkow napisał:

Przed trzema dniami samochód zabił bociana, który prawdopodobnie pochodził z pobliskiego gniazda.  W gnieździe znajdują się dwa pisklęta - ciągle żywe.  Jednej z zamieszkujących w pobliżu osób WYDAJE SIĘ, że raz widział w gnieździe dorosłego ptaka.
Czy fakt pozostawania młodych przy życiu przez ostatnie 60 godzin świadczy o tym, że zajmuje się nimi pozostający przy życiu rodzic?
O jakiej porze dnia najlepiej jest obserwować gniazdo celem stwierdzenia, czy przylatuje do niego rodzic?
Jeśli drugiego dorosłego ptaka nie ma, to w jaki sposób pomóc młodym, jak i czym dokarmiać, zanim zorganizuję ich wyjęcie z gniazda i dostarczę do ptasiego azylu?

aska_k2 - 2008-09-19 23:43:02

Witam wszystkich

Trafiłam na wasze forum w związku z poszukiwaniem informacji o bocianach które nie odleciały z jakiś powodów i czeka ich zima w Polsce. Nie wiem do kogo mam się zgłosić o pomoc w takiej sprawie bociek znajduje się w Broku koło Ostrowi Mazowieckiej, województwo Mazowieckie. Z tego co zaobserwowałam bocian jest tegoroczny z tym że wykluł się dość późno i pewnie to było przyczyną jego zostania, rodzice opuścili gniazdo zgodnie ze zwyczjami boćków pod koniec sierpnia. Sam bociek jeszcze całkiem dobrze sobie radzi ale nie wyobrażam sobie jego zimy bez waszej pomocy.
Czekam na jakiejś wskazówki

Pozdrawiam
Aśka

Sve - 2008-09-20 16:19:05

aska_k2 napisał:

Witam wszystkich

Trafiłam na wasze forum w związku z poszukiwaniem informacji o bocianach które nie odleciały z jakiś powodów i czeka ich zima w Polsce. Nie wiem do kogo mam się zgłosić o pomoc w takiej sprawie bociek znajduje się w Broku koło Ostrowi Mazowieckiej, województwo Mazowieckie. Z tego co zaobserwowałam bocian jest tegoroczny z tym że wykluł się dość późno i pewnie to było przyczyną jego zostania, rodzice opuścili gniazdo zgodnie ze zwyczjami boćków pod koniec sierpnia. Sam bociek jeszcze całkiem dobrze sobie radzi ale nie wyobrażam sobie jego zimy bez waszej pomocy.
Czekam na jakiejś wskazówki

Pozdrawiam
Aśka

Aśka, jeżeli bocian jest zdrowy, to nie trzeba się martwić. Po pierwsze, wszystkie bociany jeszcze nie odleciały. Po drugie, zdrowy ptak da sobie radę - albo odleci gdzieś, gdzie znajdzie coś do jedzenia w zimie, albo prawdopodobnie będzie się trzymać blisko ludzi. Po trzecie - dopóki bocian jest w pełnej sile i zdrowiu, jest prawie niemożliwe go złapac i gdzieś przewieźć.
Jeśli masz możliwość, to obserwuj bociana i jak by mu się źle powodziło, to pisz. Zanim nie ma śniegu, to znajdzie potrawę bez problemów i nie trzeba się martwić.
Pozdrawiam.
Svě

aska_k2 - 2008-09-20 22:52:07

Ok rozumiem :) Jak widzisz nie mam bladego pojęcia na ten temat i przyznam się że pierwszy raz zdarza mi się widzieć boćka o tej porze roku tym bardziej, że pogoda mało przypominające jeszcze jak by nie było lato. Nasuwa mi się pytanie tak zapobiegawczo oczywiście, co z pożywieniem jak spadnie śnieg w jaki sposób należy go dokarmiać i czym?? Dziękuję za odpowiedź, jestem trochę spokojniejsza póki co, oczywiście będę śledziła jego dalsze poczynania i mam nadzieję że będę mogła podzielić się dobrymi widomościami. 

Pozdrawiam
Aśka

Renia - 2008-12-17 19:33:33

Wczoraj, tzn. 16 grudnia, ukazała się na stronie internetowej TVN24 notatka na temat bociana, który spacerował po ulicy Lidzbarka Warmińskiego. Okazało się, że ptak jako pisklę wypadł z gniazda, od tej pory opiekuje się nim jeden z mieszkańców tego miasta, bociek zimuje w jego domu.
Link do artykułu:  http://www.tvn24.pl/-1,1577706,0,1,boci … omosc.html

Niepokoi mnie, czy bocian, który jest do tego stopnia przyzwyczajony do człowieka, że chodzi za nim jak pies, będzie umiał znaleźć się w grupie przedstawicieli swojego gatunku. I jeszcze - przy całym szacunku dla człowieka, który ratuje zwierzę w potrzebie - czy wolno trzymać w domu dzikie zwierzę?

Paweł T. Dolata - 2008-12-18 08:06:30

Czy bociek będzie funkcjonował normalnie - bardzo watpię, Nupi ma rację. Wygląda, że "wdrukował się" (imprinting) na człowieka i to jego traktuje jako "swój gatunek". Przy braku obawy przed ludźmi ma małe szanse na życie na wolności.

Twierdzenie opiekuna: "Jak wyjaśnił mężczyzna, bociek przezimuje u niego w domu a wiosną dołączy "do swoich" zostanie zweryfikowane przez prawa natury. Obawiam się, że negatywnie.

Czy wolno trzymać w prywatnym domu zwierzę z gatunku objętego prawną ochroną ścisłą - oczywiście NIE, chyba że za imiennym zezwoleniem od władz ochrony przyrody; albo - krótkotrwale - w celu udzielenia pomocy i przetransportowania do ośrodka rehabilitacji zwierząt.

Na marginesie - ośrodków takich jest wciąż o wiele za mało w Polsce, lista większości: http://www.ptaki-polski.pl/azyle.php .
Co więcej, w większości powstają one z inicjatywy osób prywatnych, organizacji społecznych czy instytucji zajmujących się tym poza swoją główną działalnością (ZOO), państwo polskie obejmujące formalnie liczne gatunki zwierząt ścisłą ochroną nie robi w tym kierunku praktycznie NIC!

Pozdrawiam
Paweł T. Dolata
PwG OTOP

Renia napisał:

Wczoraj, tzn. 16 grudnia, ukazała się na stronie internetowej TVN24 notatka na temat bociana, który spacerował po ulicy Lidzbarka Warmińskiego. Okazało się, że ptak jako pisklę wypadł z gniazda, od tej pory opiekuje się nim jeden z mieszkańców tego miasta, bociek zimuje w jego domu.
Link do artykułu:  http://www.tvn24.pl/-1,1577706,0,1,boci … omosc.html

Niepokoi mnie, czy bocian, który jest do tego stopnia przyzwyczajony do człowieka, że chodzi za nim jak pies, będzie umiał znaleźć się w grupie przedstawicieli swojego gatunku. I jeszcze - przy całym szacunku dla człowieka, który ratuje zwierzę w potrzebie - czy wolno trzymać w domu dzikie zwierzę?

tyrlik - 2009-03-03 22:55:31

Siemka  wszystkim.
                                                                                                                                                                                                             
Obok moich rodziców została sprzedana działka, na której odkąd pamiętam było gniazdo. Znajdowało się ono na drewnianym słupie z metalową platformą. Nowy nabywca wybudował na działce dom i ku mojemu dzisiejszemu zdziwieniu ściął słup i zniszczył gniazdo. Podejrzewam, że chodziło o względy estetyczne dachu a mianowicje utrzymanie go w czystości jak przylecą bociany. Nie sądzę, że postawi On jakąś inną platformę w innym miejscu. W tamtym roku z gniazda wyleciało najwięcej mlodych w tym rejonie bo aż pięć. Platforma stala około 15 metrów od nowo wybudowanego domu więc nie rozumiem działań tego człowieka. Przylot boćków tuż tuż. Jak mam pomóc tym biedakom????

Paweł T. Dolata - 2009-03-04 08:30:57

Przykra sprawa, rzadko się coś takiego w Polsce zdarza. Względy estetyczne zgodnie z przepisami prawa (ustawa o ochronie przyrody z kwietnia 2004 r. i rozporządzenia Ministra Środowiska z września 2004 r., są np. na stronie www.mos.gov.pl) nie są żadną podstawą do zniszczenia gniazda ściśle chronionego gatunku. Mogą to być tylko względy bezpieczeństwa lub sanitarne, a przy 15 m od budynku żadnego zagrożenia nie ma.

Proponuję uświadomić właściciela, by szybko (do końca marca) to odbudował, jak nie chce mieć normalnej sprawy o wykroczenie z ustawy o ochronie przyrody, które popełnił ewidentnie wg tego co Pan pisze. Jeśli bardzo chce, to może oddalić słup o kilka metrów od dachu, by bociany go nie brudziły.Problem czy znajdą się świadek lub świadkowie, na tyle zdeterminowani, by zeznawać przed Policją - z doświadczenia wiem, że na sąsiedzkim gruncie z tym jest problem.

Jeśli się nie znajdą, albo człowiek bedzie wolał postępowanie ws. o wykroczenie niż naprawienie szkody, wyjściem będzie postawienie podobnego słupa w sąsiedztwie, np. na gruncie przyjaznej osoby (np. na działce Pana rodziców), instytucji lub gminy - właśnie do gminy należy z tym się zgłosić, ma środki na finansowanie takich działań. Pismo do gminy z prośbą o interwencję wysłałabym (a najlepiej złożyłbym z potwierdzeniem na kopii) już, by urzędnicy się zainteresowali jako sprawą służbową, a sprawca wiedział, że nie są to czcze pogróżki. Powodzenia!

Pozdrawiam
Paweł T. Dolata
PwG OTOP

tyrlik napisał:

Siemka  wszystkim.
                                                                                                                                                                                                             
Obok moich rodziców została sprzedana działka, na której odkąd pamiętam było gniazdo. Znajdowało się ono na drewnianym słupie z metalową platformą. Nowy nabywca wybudował na działce dom i ku mojemu dzisiejszemu zdziwieniu ściął słup i zniszczył gniazdo. Podejrzewam, że chodziło o względy estetyczne dachu a mianowicje utrzymanie go w czystości jak przylecą bociany. Nie sądzę, że postawi On jakąś inną platformę w innym miejscu. W tamtym roku z gniazda wyleciało najwięcej mlodych w tym rejonie bo aż pięć. Platforma stala około 15 metrów od nowo wybudowanego domu więc nie rozumiem działań tego człowieka. Przylot boćków tuż tuż. Jak mam pomóc tym biedakom????

tyrlik - 2009-03-06 21:20:08

Siemka
Bardzo dziękuję za obszerne podpowiedzi ze strony Pawła. Postawienie platformy obok moich rodziców jest raczej niemożliwe, ponieważ w tej miejscowości jest kilka gniazd. Jedno z nich znajduje się bliżej działki rodziców niż to zniszczone więc pdejrzewam, że skończyło by się to wojną. Ale jestem bliski pomyślnego rozwiązania sprawy gdyż namówiłem jednego sąsiada, który mieszka obok zniszczonego gniazda na zrobienie platformy na budynku gospodarczym i zgodził się. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to niedługo boćki będą miały nowy dom. Jeśli to się nie uda to na całe szczęście (za radą Pawła) mój najlepszy kolega pan policjant jest dzielnicowym tej miejscowości i obiecał mi pomóc. Tak czy owak boćki będą szczęśliwe i to nieważne jakimi drogami dojdziemy do celu. Pozdrawiam

gnite - 2009-04-04 17:58:32

Witam,
Mam taką sytuację, że do schroniska dla zwierząt w którym pracuje moja znajoma trafił kilka dni temu bocian ze źle zrośniętym skrzydłem, czyli latać nigdy już nie będzie, tutaj jest jego zdjęcie. Ponieważ mam domek z dość sporą działką, zaproponowała mi, żebym się nim zaopiekował. Mógłbym mu wygrodzić na początku teren (dość podmokły, ale mam nadzieję, że to by mu nie przeszkadzało) ok. 10 x 20m. Wiem już mniej więcej, czym takiego bociana należy żywić, nie mam natomiast pojęcia jak chodzi o "mieszkanie". Trzeba mu coś zbudować? Teren jak napisałem dość podmokły, ale można by mu zbudować jakąś niską platformę czy coś takiego, ewentualnie z daszkiem jakimś żeby na zimę go nie zasypało. Jak to widzicie, ma to sens żeby przygarniać takiego bociana? Byłbym bardzo wdzięczny za jakieś podopwiedzi, pozdrawiam

Eva Stets - 2009-04-04 18:46:57

Witam!

Na podobny temat była już mowa kilka razy na naszym forum ale pozwolę sobie zacytować tu fragment postu Pawła Dolaty (pierwszy post na tej stronie z dnia 18 XII 2008):

Paweł T. Dolata napisał:

Czy wolno trzymać w prywatnym domu zwierzę z gatunku objętego prawną ochroną ścisłą - oczywiście NIE, chyba że za imiennym zezwoleniem od władz ochrony przyrody; albo - krótkotrwale - w celu udzielenia pomocy i przetransportowania do ośrodka rehabilitacji zwierząt.

Proponowałabym skontaktować się w tej sprawie z którąś z placówek w Polsce, zajmującą się terapią i rehabilitacją ptaków, gdzie specjaliści w tej dziedzinie będą mogli udzielić Panu stosownych i właściwych rad, jak trzeba postąpić w danym przypadku. Kilka adresów było już podawane w tym wątku na naszym forum. Więcej z nich znajdzie Pan pod linkiem: http://www.ptaki-polski.pl/azyle.php
Najlepiej wybrać Ośrodek znajdujący się najbliżej Pana miejsca zamieszkania i tam nawiązać kontakt.

Pozdrawiam
Eva Stets
PwG OTOP

gnite napisał:

Witam,
Mam taką sytuację, że do schroniska dla zwierząt w którym pracuje moja znajoma trafił kilka dni temu bocian ze źle zrośniętym skrzydłem, czyli latać nigdy już nie będzie, tutaj jest jego zdjęcie. Ponieważ mam domek z dość sporą działką, zaproponowała mi, żebym się nim zaopiekował. Mógłbym mu wygrodzić na początku teren (dość podmokły, ale mam nadzieję, że to by mu nie przeszkadzało) ok. 10 x 20m. Wiem już mniej więcej, czym takiego bociana należy żywić, nie mam natomiast pojęcia jak chodzi o "mieszkanie". Trzeba mu coś zbudować? Teren jak napisałem dość podmokły, ale można by mu zbudować jakąś niską platformę czy coś takiego, ewentualnie z daszkiem jakimś żeby na zimę go nie zasypało. Jak to widzicie, ma to sens żeby przygarniać takiego bociana? Byłbym bardzo wdzięczny za jakieś podopwiedzi, pozdrawiam

karolajner - 2009-06-14 19:35:46

Pomocy!!! Na przeciwko mojego domu znajduje się gniazdo bocianów. Dwa dni temu znalazłam pod nim jedno z młodych. Musiało spaść z gniazda. Nie wiem w jakim jest stanie. Podejrzewam, że może mieć uszkodzone lewe skrzydło.

Już parę lat temu miałam taki przypadek. Zwróciłam się wtedy do ZOO ale odmówiono mi pomocy, choć adres tego ZOO znajduje się na liście azyli dla chorych bocianów. Zaryzykowałam i dzięki uprzejmości panów elektryków bocian znalazł się z powrotem w swoim gnieździe. Na szczęście udało mu się wrócić do formy i razem z innymi boćkami odleciał.

Jednak teraz sprawa wygląda dużo poważniej. W ZOO powiedzieli, że ma zdechnąć i nic na to nie poradzę. Chcę mu pomóc. Nie mogę przecież patrzeć jak umiera. Na śmietnik też go nie wyrzucę :( Weterynarz mnie wyśmiał jak przyszłam do niego z bocianem. Czym ja mam to maleństwo karmić? Oprócz tego skrzydła nie wygląda najgorzej. Wiem, że polskie prawo zabrania przetrzymywania dzikich zwierząt w domu. Ale nikt go nie chce. Wszyscy powtarzają żebym się nim nie przejmowała. Dlatego proszę o szybką odpowiedź z instrukcją co mam dalej robić.

Marcin R. - 2009-06-14 21:13:36

karolajner napisał:

Pomocy!!! Na przeciwko mojego domu znajduje się gniazdo bocianów. Dwa dni temu znalazłam pod nim jedno z młodych. Musiało spaść z gniazda. Nie wiem w jakim jest stanie. Podejrzewam, że może mieć uszkodzone lewe
...
Wszyscy powtarzają żebym się nim nie przejmowała. Dlatego proszę o szybką odpowiedź z instrukcją co mam dalej robić.

witam,
o przetrzymywaniu ptaka powinien być poinformowany Konserwator Przyrody (gatunek chroniony), karmić należy mięsem. W gnieździe dostaje najczęściej dżdżownice, owady, ślimaki (mogą być np. podroby - choć zawsze lepszy pokarm naturalny).
Z ptakami, które wypadły/zostały wyrzucone z gniazda jest zawsze dylemat. Nikt nie wie co było tego przyczyną. Ptaki, które wypadły przypadkowo (raczej rzadziej) mogą zostać odchowane. Ptaki, które zostały wyrzucone, raczej i tak ponownie znajdą się poza gniazdem. Tu należy upatrywać "niechęci" do pomocy pisklakowi. Ptak wychowany przez człowieka czasem "dziwaczeje" i słyszymy potem o zarysowywaniu samochodów przez boćki, albo o polowaniu na kurczaki na podwórku. Trzeba to robić z dużym wyczuciem.
Na pewno nie byłoby takiej odmowy w przypadku ptaka podrośniętego (uczącego się latać) lub starego.

Proszę spróbować w kilku miejscach: http://www.ptaki-polski.pl/azyle.php

karolajner - 2009-06-14 22:35:30

Dziękuję za odpowiedź :) Spróbuję go odkarmić żeby nabrał sił a potem może uda mi się gdzieś go umieścić. Jeżeli padnie nie będę mieć przynajmniej wyrzutów sumienia, że nic nie zrobiłam.

Marcin R. - 2009-06-14 22:54:20

karolajner napisał:

Dziękuję za odpowiedź :) Spróbuję go odkarmić żeby nabrał sił a potem może uda mi się gdzieś go umieścić. Jeżeli padnie nie będę mieć przynajmniej wyrzutów sumienia, że nic nie zrobiłam.

Postępując zgodnie z prawem musi mieć na to Pani zgodę Konserwatora Przyrody (urzędującego w swoim regionie).

karolajner - 2009-06-14 23:30:27

Do tej pory wszędzie mnie ignorowano i to w placówkach, które takimi sprawami powinny się zajmować (mam tu na myśli wszystkie te "azyle dla bocianów"). Dlatego też wątpię, aby ktoś sprawujący władzę na takim stanowisku zainteresował się losem porzuconego pisklaka, których podejrzewam rocznie jest kilkaset przypadków. Ja oczywiście mogę się zwrócić do tego Konserwatora ale co najwyżej ze skargą na ten "azyl", który zamiast pomagać skutecznie zniechęca do pomocy zwierzętom. Bo czy to jest normalne, że dzwoniąc tam uzyskuje się odpowiedź "a niech zdycha"??

Eva Stets - 2009-06-15 00:42:19

Witam!

W żadnym ze swoich postów nie określiła Pani miejscowości ani konkretnego Azylu dla ptaków. Nie wiem do jakiej placówki się Pani zgłosiła i usłyszała odpowiedź  "a niech zdycha" ale rozumiem żal i rozczarowanie.
Nie sądzę jednak, aby jakikolwiek szanujący się weterynarz i jakikolwiek legalnie działający Azyl dla Ptaków odmówił Pani pomocy. Osobiście radziłabym skorzystać z listy ośrodków, do których link podał w poście wyżej Marcin R. i wierzę, że znajdzie tam Pani rozwiązanie i pomoc dla bociana.

Pomijając fakt, że na trzymanie dzikich ptaków (jak napisał Marcin) potrzebna jest zgoda Konserwatora Przyrody, dodam, że nie mając doświadczenia jak zająć się pisklęciem i jak go karmić (bo nie wystarczy wiedzieć "czym" ) ta pomoc może nie być dostateczna. Młody bocian może dostać odwapnienia kości, czego efetkem będzie ich zniekształcenie, łamanie kości, a w końcu - ze względu na nieodrwacalny stan ptaka pozostanie jedynie...eutanazja.
I tak bocian, który mógłby być odratowany przy pomocy specjalisty, może nie mieć szans na przeżycie.

życzę spokoju i właściwej decyzji dla dobra ptaka
Eva Stets
PwG OTOP, HOS-Hellas

karolajner napisał:

Do tej pory wszędzie mnie ignorowano i to w placówkach, które takimi sprawami powinny się zajmować (mam tu na myśli wszystkie te "azyle dla bocianów"). Dlatego też wątpię, aby ktoś sprawujący władzę na takim stanowisku zainteresował się losem porzuconego pisklaka, których podejrzewam rocznie jest kilkaset przypadków. Ja oczywiście mogę się zwrócić do tego Konserwatora ale co najwyżej ze skargą na ten "azyl", który zamiast pomagać skutecznie zniechęca do pomocy zwierzętom. Bo czy to jest normalne, że dzwoniąc tam uzyskuje się odpowiedź "a niech zdycha"??

Paweł T. Dolata - 2009-06-17 11:48:57

Witam!

W uzupełnieniu sprostuję, że sytuacja jest odwrotna: to Wojewódzki Konserwator Przyrody jest ze względu na swoje miejsce pracy, kompetencje i możliwości (prawne i finansowe) zobowiązany do zajęcia się bocianem, jako ptakiem ściśle chronionym, dodatkowo z prawnym nakazem ochrony czynnej w rozporządzeniu Ministra Środowiska z 2004 r. Stąd WKP w danym województwie jest najlepszym adresem do kontaktu w razie rannych czy osłabionych ptaków chronionych.

Azyle są z reguły prowadzone przez organizacje lub ludzi dobrej woli, którzy robią to często bez nawet zwrotu kosztów, więc trudno mówić o jakimś "obowiązku" przyjmowania przez nich ptaków. Chyba, że mają umowę z WKP lub jednostką samorządu, że z jakiegoś terenu będą się takimi ptakami finansowali. Nie mówiąc o zobowiązaniu etycznym, ale dobre chęci nie starczają - opieka nad rannymi ptakami wymaga czasu, warunków ludzi i pieniędzy. Ktoś odpowiedzialny, nie mając takich warunków, może więc odmówić przyjęcia ptaka - choć na pewno nie w formie "niech zdycha". Na pewno nie uczynił tak nikt z prawdziwych azyli, podanych przez Marcina.

Opieka nad takim bocianem to zawsze niebezpieczeństwo, że zbyt długi i częsty kontakt z człowiekiem powoduje, że ptak (szczególnie pisklę) straci umiejętności normalnego funkcjonowania w przyrodzie, o czym pisał Marcin.

Pozdrawiam
Paweł T. Dolata

karolajner napisał:

Do tej pory wszędzie mnie ignorowano i to w placówkach, które takimi sprawami powinny się zajmować (mam tu na myśli wszystkie te "azyle dla bocianów"). Dlatego też wątpię, aby ktoś sprawujący władzę na takim stanowisku zainteresował się losem porzuconego pisklaka, których podejrzewam rocznie jest kilkaset przypadków. Ja oczywiście mogę się zwrócić do tego Konserwatora ale co najwyżej ze skargą na ten "azyl", który zamiast pomagać skutecznie zniechęca do pomocy zwierzętom. Bo czy to jest normalne, że dzwoniąc tam uzyskuje się odpowiedź "a niech zdycha"??

Eva Stets - 2009-06-17 14:31:24

Odnośnie postów wyżej (od 14 VI  do 17 VI 2009)

Dziękuję Pawłowi za wpisane uzupełnienia (czyt.post wyżej) do tego, co wcześniej napisaliśmy Marcin i ja (czyt. mój post z dnia 15 VI z godz. 00:22 i posty Marcina wyżej).

Dodam, jako dopisek,  że nikt z nas nie jest weterynarzem i nic ponad to co napisał Marcin R., Paweł Dolata i ja więcej tu nie można było pomóc ani doradzić.

Z informacji od karolajner wiem, że nawiązała kontakt z pobliskim swego zamieszkania Ośrodkiem Rehabilitacji dla Dzikich Ptaków i najprawdopodobniej dziś dostarczy tam pisklę.

Pozdrawiam
Eva Stets

bina - 2009-06-20 16:54:13

Mam pytanie odnośnie dramatycznej sytuacji najmłodszego bocianka w gnieździe w Ustroniu. Czy najmniejszy bocianek ma sznse na przeżycie?Do tej pory bocianek rozwijał się prawidłowo, był ruchliwy, energiczny. Od  wczoraj w Ustroniu  silne deszcze. Dziś bocianek nie je, jest bardzo mokry i zziębnięty. Cały czas leży, nie podnosi się do jedzenia. Rodzeństwo podczas  karmienia depcze po nim. Najmłodszy z wielkim wysiłkiem próbował wstać, nie dał rady. Przesunął się jakoś na skrzydełkach w inną część gniazda, ale zaraz położył sie bezsilny.  Czy można go uratować?
Mam ogromną prośbę do Pana Pawła Dolaty, czy jako autorytet mógłby zainterweniować u nadzorujących bocianie gniazdo w Ustroniu i doradzić, jak pomóc biedakowi. Byliśmy świadkami błyskotliwej akcji ratowniczej w Przygodzicach, po której bocianki odżyły a Czwartak odzyskał siły. Panie Pawle tylko Pan może jeszcze pomóc.

ornitolog92 - 2009-06-20 18:36:19

Niestety my nie możemy pomóc z prostej przyczyny- dzieli nas od Ustronia ok 400 km, czyli jakieś 6 godzin jazdy w jedną stronę później akcja, odwiezienie do azylu i powrót do domu czyli razem kilkanaście godzin, a żaden z nas nie utrzymuje się z pomocy ptakom, tylko mamy normalne obowiązki i prace, a dla porównania do Przygodzic mamy nawet nie 10km i cała akcja trwała 1.5h. Jednak "opiekunowie" tamtejszych bocianów próbują na pewno pomóc.

Musimy jednak pamiętać, że natura rządzi się swoimi sprawami. Nasza akcja ratunkowa była prosta, wiedzieliśmy, że wystarczy wyciągnąć ten kawałek jelita i nic więcej robić nie trzeba, a gdyby w przypadku Ustronia pisklakiem musiałby się zająć jakiś azyl dla ptaków o kłopotach związanych z odchowaniem i na temat ratowania pisklaków pisał pan Paweł w postach, po tym gdy umarł nasz pisklak
http://www.bocianyzprzygodzic.pun.pl/vi … 986#p15986

http://www.bocianyzprzygodzic.pun.pl/vi … 141#p17141

pozdrawiam
Wojtek Kaźmierczak
PwG OTOP

bina napisał:

Mam pytanie odnośnie dramatycznej sytuacji najmłodszego bocianka w gnieździe w Ustroniu. Czy najmniejszy bocianek ma sznse na przeżycie?Do tej pory bocianek rozwijał się prawidłowo, był ruchliwy, energiczny. Od  wczoraj w Ustroniu  silne deszcze. Dziś bocianek nie je, jest bardzo mokry i zziębnięty. Cały czas leży, nie podnosi się do jedzenia. Rodzeństwo podczas  karmienia depcze po nim. Najmłodszy z wielkim wysiłkiem próbował wstać, nie dał rady. Przesunął się jakoś na skrzydełkach w inną część gniazda, ale zaraz położył sie bezsilny.  Czy można go uratować?
Mam ogromną prośbę do Pana Pawła Dolaty, czy jako autorytet mógłby zainterweniować u nadzorujących bocianie gniazdo w Ustroniu i doradzić, jak pomóc biedakowi. Byliśmy świadkami błyskotliwej akcji ratowniczej w Przygodzicach, po której bocianki odżyły a Czwartak odzyskał siły. Panie Pawle tylko Pan może jeszcze pomóc.

Paweł T. Dolata - 2009-06-22 11:19:00

Witam!

Większość ważnych spraw napisał już Wojtek (ornitolog92) powyżej. Dodam tylko, że interwencja w Przygodzicach nie była wcale prosta: o jej dylematach jest w tekście na www.pwg.otop.org.pl, nie obciążałem nimi Wojtka, biorąc odpowiedzialność (także prawną) na siebie.

Opiekunem naukowym gniazda w Ustroniu jest (przynajmniej był w 1. roku projektu) dr hab. Andrzej Kruszewicz, weterynarz i międzynarodowej klasy specjalista od chorób ptaków, dyr. ZOO w Warszawie - więc ma ono najlepszą opiekę jaką może i ingerowanie w nią przeze mnie (prawnika) byłoby pomyłką, nie wspomnę że nietaktem wobec Andrzeja.

Przede wszystkim o taką pomoc nikt mnie nie prosił poza Pani postem.

Organizatorzy przekazu zareagowali na problem po swojemu i bocianek z tego co wiem żyje w Leśnym Pogotowiu w Mikołowie, oby ostatecznie przeżył i wrócił do natury, czego jemu i obserwatorom gniazda z Ustronia serdecznie życzę!

Pozdrawiam
Paweł T. Dolata

PS. W weekend nie byłem w Internecie, m.in. z Tomkiem Ekiertem z PwG OTOP wkładałem do gniazda pod Ostrowem Wlkp. podlota pustułki, który z niego wypadł.

bina napisał:

Mam pytanie odnośnie dramatycznej sytuacji najmłodszego bocianka w gnieździe w Ustroniu. Czy najmniejszy bocianek ma sznse na przeżycie?Do tej pory bocianek rozwijał się prawidłowo, był ruchliwy, energiczny. Od  wczoraj w Ustroniu  silne deszcze. Dziś bocianek nie je, jest bardzo mokry i zziębnięty. Cały czas leży, nie podnosi się do jedzenia. Rodzeństwo podczas  karmienia depcze po nim. Najmłodszy z wielkim wysiłkiem próbował wstać, nie dał rady. Przesunął się jakoś na skrzydełkach w inną część gniazda, ale zaraz położył sie bezsilny.  Czy można go uratować?
Mam ogromną prośbę do Pana Pawła Dolaty, czy jako autorytet mógłby zainterweniować u nadzorujących bocianie gniazdo w Ustroniu i doradzić, jak pomóc biedakowi. Byliśmy świadkami błyskotliwej akcji ratowniczej w Przygodzicach, po której bocianki odżyły a Czwartak odzyskał siły. Panie Pawle tylko Pan może jeszcze pomóc.

Angelika - 2010-05-17 15:43:54

Czy można pomóc naszym bociankom? Podtopione małe w gnieździe!!! To tragedia!!! Serce się kraje, jak patrzy się na powolną śmierć tych pięknych ptaków. Przypuszczam, że dorosłym bocianom też ta aura może zaszkodzić, jakieś choroby pewnie nieuniknione?

Już uzyskałam odpowiedź. Pomimo sprawnej akcji Pawła Dolaty i Strażaków nie udało się uratować młodych. Obyśmy więcej nie musieli oglądać tego typu życiowych tragedii.

ornitolog92 - 2010-05-17 21:20:58

Przepraszam, że odpowiadamy dopiero teraz, ale po prostu nikt nie zajmował się pisaniem na forum, tylko wszyscy działaliśmy (głównie telefonicznie, bo tak najsprawniej), tak aby ekipa ratownicza miała jak najświeższe wiadomości z gniazda.

pozdrawiam
Wojciech Kaźmierczak
PwG OTOP

Angelika napisał:

Czy można pomóc naszym bociankom? Podtopione małe w gnieździe!!! To tragedia!!! Serce się kraje, jak patrzy się na powolną śmierć tych pięknych ptaków. Przypuszczam, że dorosłym bocianom też ta aura może zaszkodzić, jakieś choroby pewnie nieuniknione?

Już uzyskałam odpowiedź. Pomimo sprawnej akcji Pawła Dolaty i Strażaków nie udało się uratować młodych. Obyśmy więcej nie musieli oglądać tego typu życiowych tragedii.

Angelika - 2010-05-17 21:55:47

ornitolog92 napisał:

Przepraszam, że odpowiadamy dopiero teraz, ale po prostu nikt nie zajmował się pisaniem na forum, tylko wszyscy działaliśmy (głównie telefonicznie, bo tak najsprawniej), tak aby ekipa ratownicza miała jak najświeższe wiadomości z gniazda.

Nigdy w życiu nie miałabym pretensji do nikogo, że nie udzielił mi odpowiedzi. Po prostu stwierdziłam, że już znam odpowiedź, dlatego dopisałam to do swojego postu. Natura odpowiedziała mi sama.
Pozdrawiam serdecznie

ladycrash - 2010-05-18 18:58:58

Panie Pawle, wiem, że bardzo ciężko przetrwać w takiej pogodzie. Ale patrzę na gniazdo w Łasku i serce mi się kraje...Wiem, że nie może Pan pomóc wszystkim potrzebującym bocianom. I że zdarza się czasem, że ta pomoc nie przynosi oczekiwanego efektu. Ale czy nie można jakoś uratować pozostałych piskląt i samicy w gnieździe w Łasku? Nie mówię, że ma to Pan zrobić. Ale Pana wpływy bardzo by pewnie pomogły...W tym roku jest tak mało bocianów, a te niebawem jeszcze skrócą ich liczebność:(
Wiem, nie można ingerować w naturę. Ale mimo moich 28 lat jest to dla mnie bardzo trudne. Tak patrzeć jak umierają zwierzęta...
Z wyrazami szacunku.
A.Jankowska

Damka_Pik - 2010-05-18 19:17:04

ladycrash napisał:

Panie Pawle, wiem, że bardzo ciężko przetrwać w takiej pogodzie. Ale patrzę na gniazdo w Łasku i serce mi się kraje...Wiem, że nie może Pan pomóc wszystkim potrzebującym bocianom. I że zdarza się czasem, że ta pomoc nie przynosi oczekiwanego efektu. Ale czy nie można jakoś uratować pozostałych piskląt i samicy w gnieździe w Łasku? Nie mówię, że ma to Pan zrobić. Ale Pana wpływy bardzo by pewnie pomogły...W tym roku jest tak mało bocianów, a te niebawem jeszcze skrócą ich liczebność:(
Wiem, nie można ingerować w naturę. Ale mimo moich 28 lat jest to dla mnie bardzo trudne. Tak patrzeć jak umierają zwierzęta...
Z wyrazami szacunku.
A.Jankowska

Kochani, nie przesadzajmy. Gniazdo w Łasku ma swoich opiekunów podejmujących decyzje, które uznają za najsłuszniejsze.

ornitolog92 - 2010-05-18 20:09:58

Z taką prośbą proszę się zwrócić do opiekunów tamtejszego gniazda, bo to Oni podejmują takie decyzje i nie możemy im czegoś takiego nakazać. W razie potrzeby to oni powinni się zwrócić z prośbą o pomoc do odpowiednich służb np. straży pożarnej, lub innych, które mają niezbędny sprzęt, tutaj podnośnik koszowy.

pozdrawiam
Wojciech Kaźmierczak
PwG OTOP

ladycrash napisał:

Panie Pawle, wiem, że bardzo ciężko przetrwać w takiej pogodzie. Ale patrzę na gniazdo w Łasku i serce mi się kraje...Wiem, że nie może Pan pomóc wszystkim potrzebującym bocianom. I że zdarza się czasem, że ta pomoc nie przynosi oczekiwanego efektu. Ale czy nie można jakoś uratować pozostałych piskląt i samicy w gnieździe w Łasku? Nie mówię, że ma to Pan zrobić. Ale Pana wpływy bardzo by pewnie pomogły...W tym roku jest tak mało bocianów, a te niebawem jeszcze skrócą ich liczebność:(
Wiem, nie można ingerować w naturę. Ale mimo moich 28 lat jest to dla mnie bardzo trudne. Tak patrzeć jak umierają zwierzęta...
Z wyrazami szacunku.
A.Jankowska

belcia - 2010-05-18 21:38:31

Niestety ale osoby które są na tamtejszym forum zarządzający-administratorzy (nie wiem czy nie mają takich możliwości , czy to brak chęci w ingerowanie) Odpowiadają że taka Natura. No to ta Natura pokaże nam najpózniej jutro jak bocianki umierają z głodu. Drugi bocian nie wrócił na gniazdo przez cały dzień , pisklęta żyją na razie, wyglądały lepiej niż wczoraj,ale nic nie jadły. Liczebność w tym roku będzie dużo mniejsza. Bociany zostawiają pisklęta lub jaja i uciekają przez zalane łąki. Szczególnie widać to w gniazdach na południu Polski, w centrlanej też tak się dzieje. Czy wobec tego w gniazdach kamerowanych gdzie widać ten dramat, naprawdę życie piskląt zostawiać naturze. No może ja mimo podglądania od czterech lat i tak niczego się nie nauczyłam?, ale wiem że jak się chce to można. ..i nie daje się w ręce wszystkiego naturze...Może nie mam racji, chętnie widziałabym wypowiedź samego P. Pawła.

ladycrash - 2010-05-18 22:19:04

belcia napisał:

Niestety ale osoby które są na tamtejszym forum zarządzający-administratorzy (nie wiem czy nie mają takich możliwości , czy to brak chęci w ingerowanie) Odpowiadają że taka Natura. No to ta Natura pokaże nam najpózniej jutro jak bocianki umierają z głodu. Drugi bocian nie wrócił na gniazdo przez cały dzień , pisklęta żyją na razie, wyglądały lepiej niż wczoraj,ale nic nie jadły. Liczebność w tym roku będzie dużo mniejsza. Bociany zostawiają pisklęta lub jaja i uciekają przez zalane łąki. Szczególnie widać to w gniazdach na południu Polski, w centrlanej też tak się dzieje. Czy wobec tego w gniazdach kamerowanych gdzie widać ten dramat, naprawdę życie piskląt zostawiać naturze. No może ja mimo podglądania od czterech lat i tak niczego się nie nauczyłam?, ale wiem że jak się chce to można. ..i nie daje się w ręce wszystkiego naturze...Może nie mam racji, chętnie widziałabym wypowiedź samego P. Pawła.

Muszę poprzeć belcię..Czytałam forum z Łaska i naprawdę sprawa kiepsko wygląda:/ Natura naturą ale chyba przy takich warunkach jakie teraz mamy powinniśmy zainwenterniować?Sama jestem z Gniezna więc nie mam jak tam dotrzeć do woj. łódzkiego. Ale gdybym mogła wierzcie mi-poszłabym do kogokolwiek: do straży pożarnej, do starostwa(wydziału ochrony środowiska)...Ale nie mogę:( Jedyne co mi pozostaje to patrzeć w komputer i jedynie dopingować do działania.I serce mi pęka,że nie można chociaż jakiegoś pokarmu samicy podrzucić..Wtedy miałaby więcej sił do ogrzania młodych.Chodzi tylko o wzmocnienie bocianiego rodzica.Dla dobra (jeszcze żywych) małych.
Wiem,taka bywa natura.I w wielu gniazdach dzieje się podobny dramat.Ale skoro już nad jakimś gniazdem wisi kamera to należy pomóc danym boćkom.W końcu po to został stworzony ten projekt? W celu obserwacji przyrody i nauki wrażliwości w stosunku do zwierząt. Ale jak to uwrażliwia?Tak,że gdy widzi się umierające zwierzęta obserwatorzy wolą wyłączyć komputer niż przyglądać się bezsensownej śmierci...Bo nie mogą nic zrobić.Tylko patrzeć...
Przepraszam ale musiałam to napisać.

Eva Stets - 2010-05-18 22:33:24

Odnośnie postów wyżej, chociaż być może zabrzmi to zbyt twardo (przepraszam). Bardzo proszę o nie "wymuszanie" odpowiedzi na pytania. Proszę też o trzymanie się tematu, tzn: pytanie - odpowiedź. Dyskutowanie, niestety nic tu nie pomoże, pomimo, że bardzo mi przykro.

1 - ten temat jest poświęcony na zadawanie pytań i podawanie (jeśli to możliwe) odpowiedzi

2 - na zadane pytanie w sprawie bocianów w Łasku zostały udzielone odpowiedzi, nie sądzę, że można tu dodać coś więcej

3 - kamera w Łasku (i forum) mają swoich opiekunów i do nich proszę kierować to, co dotyczy tego projektu (podobnie jak nieraz kierujecie Państwo do nas a nie do innych swoje pretensje np w sprawach obrazu z kamery czy też wydarzeń z naszego gniazda - przepraszam za te porównania)

4 - Pan Paweł Dolata jest znawcą w temacie bocianów, ale nie jest odpowiedzialny za wszystkie bociany w Polsce (nawet ze względów czyto fizycznych nie byłoby to możliwe, chociaż zapewne szkoda...)

5 - szukajcie proszę pomocy u opiekunów tego projektu (by nie przypomnieć postów, nawet z wczorajszego dnia, gdy ktoś nam zarzucił, że nie działamy tak jak trzeba a w Łasku dbają o gniazdo)

Proszę wybaczyć mi tą odpowiedź, jednakże proszę bardzo o zrozumienie
Eva Stets

Eva Stets - 2012-08-16 12:05:05

Z racji, że ta info może być odpowiedzią dla czytelników forum szukających pomocy dla bocianów - cytuję niżej  mój post z tematu o ochronie i pomocy bocianom (http://www.bocianyzprzygodzic.pun.pl/vi … 389#p39389)
Informacja, odnosi się do tekstu o tym jak pomagać rannym bocianom w Polsce i umieszczono ją na stronie Ogólopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków (OTOP).

Eva Stets napisał:

15 sierpnia 2012 na stronie Ogólopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, partnera Bird Life International, ukazał się tekst informujący o tym jak pomagać bocianom. Tekst pt Jak pomagać rannym bocianom zawiera:

- informacje o tym Co zagraża bocianom? ("W ciągu roku bocianom zagraża wiele niebezpieczeństw, jednak w połowie sierpnia do najpoważniejszych należą kolizje z napowietrznymi przewodami oraz innymi elementami sieci energetycznej"...)

- informacje prawne Kto powinien pomagać? ("Polskie prawo niezbyt precyzyjnie określa, kto jest odpowiedzialny za udzielanie pomocy rannym ptakom"...)

- informacje jak należy postępować i Co zrobić z rannym bocianem? ("Rannego bociana powinien obejrzeć lekarz weterynarii aby określić stopień obrażeń i zdecydować, czy ptak nadaje się do leczenia czy niestety konieczne będzie jego uśpienie."...)

Istotne - w trzeciej części tekstu uwzględniono mapkę, na której (po kliknięciu na powiększenie) ukazują się wszystkie placówki w Polsce zajmujące się pomocą dla poszkodowanych ptaków (uwzględniono adresy i telefony). Zaznaczono jednak, że nie wszystkie placówki dysponują możliwością przyjmowania bocianów.

Całość dostępna na stronie OTOP pod linkiem: http://www.otop.org.pl/aktualnosci/2012 … -bocianom/

mikolajdrew - 2012-10-28 16:29:42

witam wszystkich,
nigdy jakoś nie miałem okazji zainteresować się bliżej życiem bocianów ale ostatnio znajomy moich rodziców ratował bociana, który nie zdążył odlecieć na zimę. okazało się, że gdy wyzdrowiał po kilku miesiącach, do tego gospodarza przyleciały inne bociany i zadziobały go na śmierć :( czy to prawda, że one w ten sposób 'likwidują' słabszych od siebie? myślałem, że to niezbyt groźne ptaki.

Eva Stets - 2012-10-29 01:09:37

W powyższym poście dla mnie jako czytelnika są dwie rzeczy mało jasne.
1. Pisze Pan, że znajomy rodziców ostatnio ratował bociana (który nie zdążył odlecieć na zimę)...
2. Pisze Pan, że po kilku miesiącach do gospodarza przyleciały inne bociany...
Wnioskuję więc, że "ostatnio" ma się do jesieni ubiegłego roku, a przylot "innych bocianów" odnosi się do wiosny tego roku?

Co do samej historii ... ja osobiście pierwszy raz słyszę, aby bociany "zadziobały na śmierć" drugiego bociana tak jak Pan to opisał. Owszem, wiem (sama byłam tego świadkiem), że np. uliczne gołębie... zadziobują najsłabszego gołębia (stąd zresztą mnie dziwi, że akurat ten ptak jest "gołąbkiem pokoju"). To tak na marginesie, gdyż kanibalizm może być spotykany nawet u domowych kanarków.

Jeśli jednak chodzi o bociany i "likwidowanie słabszych". Owszem (z tego, co wiem) zdarzają się przypadki "likwidacji" młodych bocianów (przez bociany), ale na gnieździe: a) tzw. "eliminacja młodych" - tzn. dorosły usuwa z gniazda jedno lub dwa pisklaki, gdyż np. przy złych warunkach i braku pokarmu dorosłe nie byłyby w stanie wykarmić wszystkich młodych...ale także b) tzn. gdy obcy bocian atakuje gniazdo by je zająć dla siebie a tym samym niszczy "dobytek" poprzedniego (jaja lub pisklaki).
Inną sytuacją, gdy bocian atakuje drugiego (dorosłego) bociana może być konkretna walka o gniazdo - tzn. obcy bocian próbuje przejąć zajęte gniazdo i takie walki mogą być krawe. To jednak o czym piszę odnosi się do zachowania bocianów na gnieździe i nasza pomoc mało tu może wskórać (jedynie można zabrać poturbowanego bociana i oddać pod opiekę specjalisty).

O przypadku jaki Pan podaje, jak napisałam wyżej - ja osobiście słyszę po raz pierwszy i wydaje mi się on mało wiarygodny (jeśli się mylę, to być może ktoś bardziej doświadczony mnie sprostuje). Swoją drogą zastanawia mnie czy ten nieszczęsny bocian był pod kontrolą lekarza weterynarii?

mikolajdrew napisał:

witam wszystkich,
nigdy jakoś nie miałem okazji zainteresować się bliżej życiem bocianów ale ostatnio znajomy moich rodziców ratował bociana, który nie zdążył odlecieć na zimę. okazało się, że gdy wyzdrowiał po kilku miesiącach, do tego gospodarza przyleciały inne bociany i zadziobały go na śmierć :( czy to prawda, że one w ten sposób 'likwidują' słabszych od siebie? myślałem, że to niezbyt groźne ptaki.

hotelstayfinder Boende Bergen aan Zee