Rozmowy o bocianach z Przygodzic i nie tylko
Użytkownik
To było prawqdopodobne, że akcja spali na panewce... gdyż bocian jest lotny. mimo to sukcesem jest, że został podjęta.
zachęcam wszystkich do ratowania zwierząt - tych chronionych i nie chronionych, w granicach zdrowego rozsądku oczywiście. Ja sam jak widzę żabę, czy ropuchę na drodze to ją odnosze w bezpieczne miejsce (zachęcam!!!), sprawdzam odkryte studzienki (śmiertelna pułapka) i baseny (w weekend wysiągnąłem kilka salamander i padalca), a ostatnio z kolegami uratowaliśmy podbierakiem bobra z betonowego kanału.
Szczególnie polecam akcje ratowania płązów!
Ps. W sprawach jw. warto skontaktować się z fachowcami - pasjonatami, np z Bociana (Mazowieckie Towarzystwo Ochrony Przyrody), czy z Salamandry.
Pozdrawiam
Offline
Użytkownik
mydel_81 napisał:
To było prawqdopodobne, że akcja spali na panewce... gdyż bocian jest lotny. mimo to sukcesem jest, że został podjęta.
zachęcam wszystkich do ratowania zwierząt - tych chronionych i nie chronionych, w granicach zdrowego rozsądku oczywiście. Ja sam jak widzę żabę, czy ropuchę na drodze to ją odnosze w bezpieczne miejsce (zachęcam!!!), sprawdzam odkryte studzienki (śmiertelna pułapka) i baseny (w weekend wysiągnąłem kilka salamander i padalca), a ostatnio z kolegami uratowaliśmy podbierakiem bobra z betonowego kanału.
Szczególnie polecam akcje ratowania płązów!
Ps. W sprawach jw. warto skontaktować się z fachowcami - pasjonatami, np z Bociana (Mazowieckie Towarzystwo Ochrony Przyrody), czy z Salamandry.
Pozdrawiam
Zgadzam się z Tobą. Także cieszę się,że podjęto akcję ratowniczą.
Ja również, jeśli widzę potrzebujące zwierzę - staram się pomóc w sposób czynny lub dzwoniąc do odpowiednich służb.
Myślę,że ci,którzy są wrażliwi na piękno przyrody - zawsze pomogą. A przynajmniej zareagują. Bo nie ma nic gorszego niż bierna obserwacja czy znieczulica.
Przynajmniej w to wierzę..
p.s. Ślicznie wygląda rodzinka w Przygodzicach:-D
Zwłaszcza kiedy jakiś maluch wystaje spod skrzydła rodzica;)
Pozdrawiam!
Offline
Użytkownik
Z dyskusji wynika, że nasze prawo nie jest takie głupie, jak dziennikarze usiłowali nam wmowić. Oglądam często na Animal Planet programy o ratowaniu dzikich zwierząt, zwłaszcza w Anglii, i wygląda na to, że wszędzie weterynarze i miłośnicy zwierząt są tacy sami. Absolutnie podzielam zdanie poprzedników. Inna sprawa, że to chyba oczywiste, że na tym forum trudno o osoby o innych przekonaniach i wrażliwości.
A na codzień - trzeba też pamietac i przypominac włascicielom ogrodków i działkowiczom, żeby w swoich zbiornikach deszczowki zostawiali deseczki, na których ptaki moga usiąść i się napić, albo niech te zbiorniki lepiej przykrywają folią albo siatką! Często sie o tym nie pamieta i ptaki toną!
No i koniecznie latem pojemniki z woda dla ptaków! U mnie pod domem od lat stoi latem na środku trawnika pojemnik z wodą i jest tak w wielu miejscach, ale trzeba o to dbac.
Pozdrawiam wszystkich.
Maria
Ps. Wiem, że pisze troche nie na temat - raczej to refleksja (wybacz Evo, albo przenieś, gdzie należy
Offline
Użytkownik
Offline
Użytkownik
Tak.
Żal za serce ściska.
Chyba nigdy nie przyzwyczaimy się w Chybach do "sprawiedliwości matki natury"
Co roku "coś".
Bardzo cieszymy się, że bocian jest silny i widac daje sobie radę i w locie i przy lądowaniu. Na noc wraca do gniazda.
Zwisajacy kikut nie jest już taki nabrzmiały. Może noga zama się wygoi (odpadnie) i bocian nauczy się zyć z tym co mu zostanie?
Póki co chociaz nikt w to nie wierzył - radzi sobie, żyje, a my pękamy z radości i szczęścia za każdym razem jak wraca do gniazda.
Nie daje się schwytać i wcale mu się nie dziwię. Wszyscy czekamy w pogotowie żeby mu pomóc. Fundacja spod katowic jest pod telefonem.
Strażacy zawsze bardzo chętnie nam pomagali i sam konserator jest gotów nam pomóc o każdej porze dnia i nocy .... jak się osoatnio mozna było przekonac.
I o to chodzi.
Żeby działać.
Żeby się nie poddawac mimo wszystko
Bierzcie przyklad z naszych forumowiczów. To nie specjaliści, to amatorzy, zwykli obserwatorzy i miłosnicy.
Nie sposób wyliczyc wszystkich, którzy telefonicznie podtrzymywali mnie na duchu gdy już byłam zrezygnowana.
Gdy wydawalo się, że nie ma osób które chca działać, a tylko te które maja sporo do powiedzenia.
Najwytrwalsi dzwonili i pukali do drzwi instytucji, osób publicznych i prywatnych i mimo że byli nie raz wywalani drzwiami, wracali oknem.
W takich momentach każde dobre słowo jest bardzo wazne.
Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam w imieniu naszych forumowiczów i własnym.
Obserwujemy Wasze przygodzickie gniazdo z entuzjazmem i cieszymy się z każdego malego przygodzianina
Trzymamy równiez kciuki za powodzenie sezonu 2009 i szczęśliwy odlot waszych podopiecznych w sierpniu!
Offline
18:30
Teraz już obydwa bociany są razem w gnieździe. Złamana noga wygląda niesamowicie.
A one stoją o klekoczą unisono (1).
W pewnej chwili Klekotek zaczął potrząsać chorą nogą, jakby chciał się pozbyć kikuta (2). Naturalnie prawdziwe motywy wykonowania tego ruchu nie są mi znane.
Wzruszają mnie te bociany. Cóż jej z tego biednego kuternogi? Nic. Jajka zniszczone, nie trzeba opiekować się pisklętami, mogłaby sobie spacerować po łące i zajadać pyszne, tłuściutkie dżdżowniczki lub szybować w przestworzach. A ona trwa przy swoim niepełnosprawnym partnerze.
Offline
Użytkownik
Serdecznie witam wszystkich -
Pomagam rannym i chorym ptakom od wielu lat. Choć większość z nich szybko powróciła na łono natury, dwa z nich pozostały ze mną. Wrona kilka miesiecy z pomocą weterynaryjną powracała do zdrowia, a mała Kawka, którą przyniesiono mi w zeszłym roku, ma uszkodzone skrzydełko i choć wygoiło się, bardzo słabo lata.
Ja mam odmienne zdanie co do tej wspaniałej pary Bocianów. spędzam dużo czasu, obserwując je on-line. Łączy je miłość, podobnie zachowują się łabędzie. W nocy jak pięknie się przytulały do siebie, jedno drugiemu delikatnie drapie po główce, dotyka dziobem swego wybranka. Obserwowałem niedawno parki Kruków oraz Wron, zachowują sie bardzo podobnie. Rozumiem je doskonale. Czy jest Klekotkowi ciężko, zapewne!, ale najgorsze dni już za nim. Człowiek jeśli doświadcza stanu Klekotka, doskonale wczuwa się w jego położenie. Teraz nabiera sił i będzie sobie radził, zobaczycie!. Zimą dokarmiam Mewy, które przylatują w poszukiwaniu pokarmu, dwie z nich nie mają jednej nóżki, sterczy tylko kikut. Przez lornetkę widziałem, że jest wygojony, choć zniekształcony. Obserwowałem dziś w nocy parkę Bocianów, oba stały około dwóch godzin na jednej nodze, potem jeden z nich usiadł.
Jeśli Klekotek potrafi zdobywać pokarm, nie opadnie z sił, a jeśli rana zacznie się goić. To może żyć w odmiennej formie poruszania się, jeśli ma zdrowe skrzydła i dość siły, - potrafi wykorzystywać je jako uzupełnienie swej niedogodności w chodzeniu.
Trzymam kciuki za Parę Bocianów z Chyb, oraz bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich, którym leży na sercu dobro naszej Wielkiej Matki Natury.
Ostatnio edytowany przez cichy54 (2009-05-21 23:38:52)
Offline
Administrator
Sam miałem przy karmniku sikorę bogatkę z jedną nogą i w dobrej kondycji. O ptakach żyjacych, i to długo, mimo urazów, są całe publikacje ornitologiczne.
Tylko że ptak ptakowi niejednaki. Bocian wiele razy bardziej różni się od sikory czy mewy, niż człowiek od orangutana. Jaskółce czy szczególnie jerzykowi nogi nie są koniecznie potrzebne, pokarm łapią w locie. Sikorka moze stanąć na jednej nodze i wydłubać gąsienicę, lub zawiesić się jedną nogą na słoninie.
Bocian żeruje cały czas CHODZĄC, przeszukując łąkę czy pole za pokarmem, każdy to widział. Do chodzenia niezbędne są mu obie nogi. Widziałem w życiu kilka tysięcy bocianów i żaden z nich nie funkcjonował bez nogi. To możliwe, ale tylko w ośrodku rehabilitacji czy ZOO, gdzie ma opiekę i podawany pokarm.
Też trzymam kciuki za bociana z Chyb, podziwiam jego odpornośc i przywiązanie do do gniazda, ale watpię w powyższe optymistyczne rokowania. Jeśl się mylę, to będę bardzo ucieszony.
Pozdrawiam
Paweł T. Dolata
Do postu powyżej: cichy54 "Teraz nabiera sił i będzie sobie radził, zobaczycie!. Zimą dokarmiam Mewy, które przylatują w poszukiwaniu pokarmu, dwie z nich nie mają jednej nóżki, sterczy tylko kikut. Przez lornetkę widziałem, że jest wygojony, choć zniekształcony. Obserwowałem dziś w nocy parkę Bocianów, oba stały około dwóch godzin na jednej nodze, potem jeden z nich usiadł.
Jeśli Klekotek potrafi zdobywać pokarm, nie opadnie z sił, a jeśli rana zacznie się goić. To może żyć w odmiennej formie poruszania się, jeśli ma zdrowe skrzydła i dość siły, - potrafi wykorzystywać je jako uzupełnienie swej niedogodności w chodzeniu."
Offline
Użytkownik
19.10 Dziś od rana bocian ze złamaną nogą ,aż do tej chwili w gnieżdzie się nie pokazał, jego partnerka owszem przebywała dzisiaj w gnieżdzie i co jakiś czas latała na żerowisko. Teraz gniazdo jest puste. Wczoraj wieczorem obydwa bociany były na gnieżdzie, spędziły w nim noc.
20.20 Bocian ze złamaną nogą cały dzień przebywał poza gniazdem. Teraz razem oba bociany stoja na gnieżdzie.
Ostatnio edytowany przez belcia (2009-05-22 20:17:33)
Offline
Użytkownik
Relacja z TVN 24
http://www.tvn24.pl/-1,1600837,0,1,powi … omosc.html
Dzisiaj od godż 4.47 do tej pory na gnieżdzie nie było bociana ze złamaną nogą...
Ostatnio edytowany przez belcia (2009-05-24 17:00:59)
Offline
Użytkownik
Nie ma Klekotka.
Objechalam wczoraj Chyby i okolice.
Nie ma śladu ale wierzę, że żyje i ma się dobrze.
Offline
Użytkownik
Serdecznie witam wszystkich -
I tu muszę zacytować fragment wiersza z lat młodzieńczych.
A gdy wszystkie sposoby pomocy upadły,
wśród serdecznych przyjaciół,
psy zająca zjadły!.
Bociek także oczekiwał pomocy, ale nie doczekał się jej!. A tak szumnie wszystko wyglądało w prasie i TV. Czy naprawdę chodziło o pomoc Klekotkowi, czy o oglądalność.
Po raz kolejny para poszła tylko w gwizdek, a czekający na pomoc - umierają!.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam.
CICHY54.
_________________
Offline
Użytkownik
Sumienie mam spokojne.
Zrobilam co moglam i potrafilam.
I pewnie tak samo myslą wszyscy Ci ktorzy w akcjach poszukiwawczych brali udział.
(nikog z Was tam nie widzialam???)
Niestety skrzydel na chrzcie nie dostalismy, w moc red bulla nie wierzymy.
Matka natura zrobila swoje, a co? to pewnie jeszcze się dowiemy.
Ostatnio edytowany przez Klekotka (2009-06-03 12:50:07)
Offline
Administrator
Akurat Agata - Klekotka, która była motorem całej akcji ratunkowej i późniejszych poszukiwań w terenie, faktycznie może mieć spokojne sumienie. Temu ptakowi - pisałem już o tym na naszym forum w odpwiedzi na hurraoptymistyczne posty i propozycje jak z Kosmosu - prawdopodobnie nie było można pomóc. To jednak sprawdzono - próbując to zrobić.
Cytat Cichego54 z biskupa Krasickiego jest chybiony, bo tam nikt pomocy w ogóle nie próbował udzielić, udzielano tylko dobrych rad, co faktycznie przypomina zachowanie większości osób wokół sprawy w Chybach - tyle, że znaleźli się tacy, co działali, i szacunek im za to.
Klekotka napisał:
Sumienie mam spokojne.
Zrobilam co moglam i potrafilam.
I pewnie tak samo myslą wszyscy Ci ktorzy w akcjach poszukiwawczych brali udział.
(nikog z Was tam nie widzialam???)
Niestety skrzydel na chrzcie nie dostalismy, w moc red bulla nie wierzymy.
Matka natura zrobila swoje, a co? to pewnie jeszcze się dowiemy.
Offline