Rozmowy o bocianach z Przygodzic i nie tylko
Użytkownik
luptus napisał:
20:54 Nadal na gnieździe jeden bocian. Stoi na jednej nodze obok dołka z pisklętami. Młode leżą zbite w kupkę. Kwilą. Pewnie od postu Maria84 nie było jeszcze w gnieździe bociana z karmą.
O 20:21 była zmiana. Pisklęta nie dostały jeść.
21:42 Obydwa dorosłe bociany na gnieździe.
Ostatnio edytowany przez KrystynaB (2012-05-27 20:13:49)
Offline
Użytkownik
28.05.2012
4:02 Jeden z bocianów wylatuje z gniazda (zdj.1).
Na gnieździe została Przygoda.Stoi, ale nie podchodzi do piskląt. Czasem tylko im się przygląda, ale już nic przy nich nie robi.
5:32 Wrócił Dziedzic. W dziobie ma gałązkę, którą układa na brzegu (zdj.2,3). Umacnia koronę gniazda, młode zaczynają być coraz bardziej ruchliwe.
5:34 Poleciał jeszcze raz. Po minucie wrócił; znów z patyczkami.
5:36 Teraz podchodzi do piskląt, zrzuca pokarm (zdj.4). Pisklęta jedzą, on jeszcze poprawia gałązki w koronie gniazda.
5:38 Znów poleciał.
6:30 Młode kwilą. Ustawione w kółeczku gotowe do jedzenia. Przygoda dopiero teraz podeszła bliżej dołka. Czekają na Dziedzica (zdj.5).
Ostatnio edytowany przez KrystynaB (2012-05-28 04:44:16)
Offline
Użytkownik
7:50 Dziedzic jeszcze nie wrócił. Przygoda przez chwilę przyglądała się pisklętom, potem dziobem trąciła to najmniejsze. Zaczynam się martwić, czy nie zechcą pozbyć się kolejnego.
Offline
Moderator
08:38 - 09:48
08:38 - do gniazda wrócił Dziedzic, Przygoda odleciała, Dziedzic rozpoczął karmienie, było to dość obfite " śniadanko, co najmniej dwa razy opróżniał wole, wszystkie pisklęta miały dostęp do pokarmu, młode pobierały pokarm na wyścigi, zbierały szybko i sprawnie, bocian rodzic nie miał już co sprzątać resztek, pisklęta same wydziobały dokładnie ściółkę
09:33 - Dziedzic dalej stoi na straży i pilnuje piskląt, dorosły bocian, stoi z boku, już nie zajmuje miejsca tuż przy pisklętach jak dotąd bywało
09:41 - pisklęta zajmują dołek, ale są aktywne, Dziedzic stoi drzemiąc, zbliżył się nieco do dołka z pisklętami
09:45 - jedno ze starszych piskląt siedzi na ugietych łapkach na samym brzegu dołka gniazdowego i oczyszcza swoje upierzenie:)
09:48 - pisklę stanęło na prostych nóżkach , utrzymywało się w tej pozycji kilka sekund - fot.3, 4, powrót do dołka odbywał się z pomocą skrzydełek - pisklak chwiał się na nogach stawiając pierwsze kroki
Offline
Moderator
13:40 - 14:22
13:40 - bocian stoi nad pisklętami robiąc cień,pisklęta drzemią w dołku, czasem któreś wybudzi się i wtedy wszystkie zaczynają się ruszać
13:50 - sytuacja podobna jak wyżej, bocian rodzic nie zmienił pozycji stania w gnieździe
14:02 - pisklęta zawodzą żałośnie, wyciągają szyje w kierunku dzioba rodzica, prawdopodobnie chcą pić albo domagają się karmienia, ale rodzic stoi niewzruszony, po chwili zrezygnowane cichną i układają się ponownie w dołku do drzemki
14:22 - młode bocianki w dalszym ciągu czekają na bociana zmiennika, który przyleci z pokarmem, podczas powyższej obserwacji karmienia nie było
Offline
14:30 - 15:50
16:08 - 17:52
Pisklęta pod opieką jednego z rodziców. Drugiego bociana ani karmienia w tym czasie nie zaobserwowałam.
17:53 Przyleciał drugi bocian.
17:54 Karmienie.
Film:
http://youtu.be/zgbB-iiMiNY
Offline
Użytkownik
Bocian pozbył się drugiego pisklęcia!
http://youtu.be/DuFM3sduxSg
Ostatnio edytowany przez KrystynaB (2012-05-28 17:26:50)
Offline
Moderator
18:36 - Przygoda wyrzuciła następne pisklę z gniazda! - to już drugie pisklę! Przy ostatnim karmieniu Przygoda przyniosła bardzo mało pokarmu, pisklęta rzuciły się na wyłożony posiłek, ale szczęśliwcem, który coś złapał był chyba tylko jeden pisklak. Potem Przygoda stała na boku gniazda, lecz podchodziła do dołka z pisklętami kilka razy i lustrowała je, szczegółowo przyglądając się im - i stało się wyrok zapadł !
Film http://www.youtube.com/watch?v=a_O11bXbKcE
Offline
Użytkownik
18:36 Pierwsza próba wyrzucenie pisklęcia, maluch wylądował na koronie gniazda. Pisklak wgramolił się do dołeczka, przy nim pojawił się inny pisklaczek, lecz dorosły go ponownie złapał i tym razem skuteczniej go się pozbył, wyrzucając go poza gniazdo.
A o 18:38 jedno ze starszych piskląt stanęło na nogi i zrobiło 6 kroczków na wyprostowanych nóżkach.
Niedostatek pożywienia jest widoczny, dorosłe bociany przynoszą karmę rzadko i nie za dużo. Wyrzucenia kolejnego pisklęcia należało spodziewać się, przynajmniej mnie tak się wydawało od kilku dni, że tak będzie. Nie chcę być złym prorokiem, ale to chyba nie koniec. Bez powodu dorosłe bociany nie pozbywają się swego przychówku.
Ostatnio edytowany przez luptus (2012-05-28 16:49:53)
Offline
Użytkownik
Już rano, gdy tak długo czekała na Dziedzica, jej zachowanie chwilami wydawało mi się dziwne. Jakby się do tego przymierzała.
Offline
Użytkownik
Tak, Krystyno, całkiem możliwe, że już się przymierzał bocian do wyrzucenia. Prędzej czy później to by się stało. Tylko to kwestia czasu.
Natomiast wczoraj wieczorem też było nieco dziwnie, gdy bociek nieco w oddaleniu stał od dołeczka. Możliwe, że nie musiał chronić przed słońcem, być może, że młode rosną i nie potrzebują już takiego patrzenia, lecz jak dla mnie ta odległość i stanie tyłem było dla mnie podejrzane.
Ostatnio edytowany przez luptus (2012-05-28 17:08:54)
Offline
Użytkownik
Witam serdecznie.Czy może mi Ktoś powiedzieć co stało się z piątym maluszkiem?
Offline
Użytkownik
Na początku przekazuję Krystynie ogromne wyrazy szacunku za niezwykle szczegółową obserwację - i zarazem współczuję TAKICH wrażeń. Dla mnie to ponad siły ... ale musimy się trzymać.
28 maja
20.27 - 21.33
20.27 - przylot drugiego dorosłego bociana z pokaźną porcją siana ( tym razem niedbale rzucona obok dołka ), rodzice witają się klekotem
20.28 - bocian który przyleciał podchodzi do piskląt, zrzuca pokarm, pisklęta walczą zawzięcie o każdy kęs pokarmu, wszystkie jedzą łapczywie ( fot. )
20.30 - ponownie odlatuje drugi bocian; ten, który dotychczas był z młodymi, pozostaje.
20.33 - młode nadal wydziobują ze ściółki resztki pokarmu, największe pisklę jest najbardziej zaborcze i najszybciej pobiera pokarm
20.34 - dorosły na jednej nodze, dziób wtulony w "żabot", jest bardzo apatyczny, brak zainteresowania sytuacją w gnieździe, brak troski o czystość dołka i piskląt, nawet nie zauważyłam pielęgnacji własnego upierzenia;
pisklęta skupione w ciasną gromadkę, jedno załatwia się wychodząc poza dołek - na własnych nóżkach.
Przy okazji pytanie do fachowców - czy w/w objawy apatii u dorosłego to złe samopoczucie czy objaw choroby ( tak jest np. u ssaków, zwłaszcza brak zainteresowania własnym wyglądem i otoczeniem )
20.52 - pisklę załatwia się poza dołkiem, inne wydziobuje coś ze ściółki, wszystkie ciasno przytulone w centrum dołka, dorosły nadal stoi obok, obojętny ( z ludzkiego punktu widzenia ).
21.11 - jedno z piskląt wyciąga szyję ku górze, dwukrotnie "klekocze", rodzic drzemie
21.17 - kolejne, najmniejsze tym razem pisklę załatwia potrzebę poza dołkiem
21.33 - maluchy poskubały coś z brzegu dołka, następnie ułożyły się w ciasną piramidkę
Ostatnio edytowany przez żuczek (2012-05-28 19:39:34)
Offline
Użytkownik
Ich się nie da uratować ! Wczoraj zostało ci to napisane jeśli rodzic nie pozbawi ich życia na górze to po upadku mają na pewno obrażenia wewnętrzne .
Przykro patrzeć
Offline
Użytkownik
Witajcie! Dawno nie pisałam ale sytuacja jest taka, że budzi refleksje! Co roku w obserwowanych gniazdach dochodzi do dramatów - tak z ludzkiego punktu widzenia! Spróbujmy odrzucić emocje - chociaż to bardzo trudne. Gniazd są tysiące i trzeba sobie jasno powiedzieć - te które obserwujemy to tylko ułamek! To okrutne słowo - SELEKCJA - jest stałym elementem w żywym otaczającym nas świecie i to w celu zachowania - przetrwania - gatunku. To okrutne ale czy kotka nie odtrąca malutkiego kociątka jeżeli coś z nim nie tak albo ma za mało pokarmu???? Nic na to nie poradzimy - to są za małe bociusie do ptasiego azylu!! Poza tym obserwując pomyślmy co możemy my zrobić aby wszystko co żyje miało szansę przetrwania! Wszystko coraz bardziej zabudowane, osuszane, zaśmiecone do granic wytrzymałości. żal, żal, żal!!!
Offline
Użytkownik
Eljana ma rację; selekcja to nie jest okrutne słowo, ale podstawa doboru naturalnego - przeżywa ten, który ma silniejsze geny, a my nie mamy nic do powiedzenia, jeśli chodzi o gatunki dziko żyjące. Identyczna sytuacja panuje wśród udomowionych zwierząt, które - mimo, że pod opieką człowieka - same regulują ilość potomstwa. Zwierzęta nie mają poczucia moralności ( wyrodny rodzic to tylko "humanistyczne" określenie, zwierzęcy rodzice są częstokroć bardziej odpowiedzialni niż ludzcy ), dla nich najważniejsze jest, aby odchować silne i zdolne do rozrodu potomstwo, które przekaże dalszym pokoleniom te najlepsze dla gatunku cechy. Nie byłoby nam miło, gdyby okazało się , że przeżyły wszystkie pisklęta, ale np. tylko jedno zdołało dolecieć na zimowisko, a reszta padłaby w drodze albo w ogóle nie dałaby rady odlecieć.
Tak było, jest i będzie. Dzika przyroda musi kierować się samoregulacją. Przykre to dla nas, ludzi, ale korzystniejsze dla rozwoju gatunków.
eljana napisał:
Witajcie!Dawno nie pisałam ale sytuacja jest taka, że budzi refleksje! Co roku w obserwowanych gniazdach dochodzi do dramatów - tak z ludzkiego punktu widzenia! Spróbujmy odrzucić emocje - chociaż to bardzo trudne. Gniazd sa tysiące i trzeba sobie jasno powiedzić - te które obserwujemy to tylko ułamek! To okrutne słowo - SELEKCJA - jest stałym elementem w żywym otaczającym nas Swiecie i to w celu zachowania - przetrwania - gatunku. To okrutne ale czy kotka nie odtraca malutkiego kociatka jeżeli coś z nim nie tak albo ma za mało pokarmu???? Nic na to nie poradzimy - to są za małe bociusie do ptasiego azylu!! Poza tym obserwując pomyślmy co możemy my zrobić aby wszystko co żyje miało szansę przetrwania! Wszystko coraz bardziej zabudowane, osuszane, zaśmiecone do granic wytrzymałości. żal, żal, żal!!!
Offline
Użytkownik
Nie pomagamy pisklętom, bo nie możemy ingerować w "naturę"... tak Państwo tu piszą. OK. To nie budujmy gniazd bocianom, nie naprawiajmy ich, nie opiekujmy się młodymi bocianami, które nie zdążą odlecieć jesienią do Afryki. To wbrew "naturze" przecież...
Offline
Użytkownik
magdalenka napisał:
Własnego psa lub kota to by pewnie ratowali. Dziękuję, że poświęciliście mi czas na wyjaśnienia. Już mi luptus napisał w PW o mojej bezmyślności i histerii i że mam się wynosić z tego forum albo przygotować na gorsze sceny.
Niestety w to co zacytowala owa osoba, wkradlo sie przeklamanie. Ale skoro owa pani lubi prac brudy publicznie, to coz... ma problem.
A histeria to prawda, ze nie pomaga w ogladaniu przyrody. Trzeba z pokora przyjac to co daje NATURA.
Offline
Użytkownik
Dorotko, proszę spojrzeć na to z innej strony - budowanie gniazd, opieka nad MŁODOCIANYMI pisklętami, rehabilitacja ptasich inwalidów czy opieka weterynaryjna nad chorymi ptakami to przejaw ludzkiej troski o dobro ptaków; ale czym innym jest podróż np. zn Krakowa czy Poznania do Przygodzic, aby uratować życie i tak martwemu już, 2-tygodniowemu pisklęciu.
No i musimy zaufać mądrości bocianich rodziców, przecież nie robią tego z lenistwa, bo nie chce im się odlatywać po pokarm .... Tak mi się wydaje ....
dorotka napisał:
Nie pomagamy pisklętom, bo nie możemy ingerować w "naturę"... tak Państwo tu piszą. OK. To nie budujmy gniazd bocianom, nie naprawiajmy ich, nie opiekujmy się młodymi bocianami, które nie zdążą odlecieć jesienią do Afryki. To wbrew "naturze" przecież...
Offline