Rozmowy o bocianach z Przygodzic i nie tylko
Administrator
Stała się rzecz bardzo smutna, także w tym aspekcie bardzo proszę większą wstrzemięźliwość przy wypowiadaniu się na tematy tak skomplikowane, jak wybieranie pisklęcia z naturalnego otoczenia, diagnoza ewentualnej choroby i leczenie!
Nie wiem, skąd Pani pewność, że zabieranie pisklęcia w ludzkie ręce i stres z tym związany (i dla rodzica, i dla malucha, i dla jego rodzeństwa), w sytuacji nierozpoznania zagrożenia (choroba?, jak tak, to jaka?, osłabienie?) było lepsze niż opieka rodziców. Żaden ornitolog ani weterynarz tego nie wie, nawet mając takie pisklę w ręku.
A najbliższy (i tak 85 km, czyli 1,5 godziny stresu dla ptaka przy transporcie samochodem) ośrodek rehabilitacji ptaków, tj. przy Nadleśnictwie Grodziec, właśnie dwa dni temu odmówił przyjęcia bociana ze złamanym skrzydłem z gminy Dobra w Wielkopolsce, czyli w sytuacji znacznie prostszej etycznie i prawnie (pomoc ewidentnie była potrzebna), i zapewne weterynaryjne (wiadomo było, co z ptakiem się dzieje).
Paweł Dolata
Projekt "Blisko bocianów"
maja napisał:
Zastanawiam się czemu nie została przeprowadzona akcja ratownicza Kruszynki skoro było widać jak się męczy, na pewno udało by się ją uratować w najbliższym ośrodku!
Offline
Użytkownik
maja napisał:
Zastanawiam się czemu nie została przeprowadzona akcja ratownicza Kruszynki skoro było widać jak się męczy, na pewno udało by się ją uratować w najbliższym ośrodku!
Takie są prawa przyrody. Kamera daje nam możliwość poznania świata zwierząt, w tym przypadków bocianów, ale nie oznacza, że człowiek będzie tam ingerował częściej niż w innych przypadkach. Myślę, że taka sytuacja nie jest niczym nowym - w każdym gnieździe raz na jakiś czas dochodzi do dramatu - to jakiś pisklak słaby/chory umrze, to drapieżnik karmiący własne potomstwo upoluje go, to rodzic przy problemie z wykarmieniem sam wyeliminuje najsłabszą jednostkę.
Tak było, jest i będzie - czy się nam to podoba czy nie. A że w dobie postępu mamy coraz więcej gniazd monitorowanych, to częściej jesteśmy świadkami takich wydarzeń.
Możemy tylko dbać o otoczenie, żeby nie przyczyniać się do tragedii (wyrzucanie odpadów, folii, sznurków).
Offline
Moderator
Online
Użytkownik
Jest mi bardzo smutno Rano około 7-ej widziałam jak maluszek jadł a teraz przeczytałam, że nie żyje Co prawda był maleńki ale nic nie wskazywało, że wydarzy się coś złego Natura jest jednak okrutna.
Offline
Moderator
Online
Użytkownik
Przykro mi z powodu Kruszynki, ale zgadzam się z tym, że ingerencja w gniazdo nie miałaby najmniejszego sensu.
Mamy w tym roku naprawdę opiekuńczą parę, zajmującą się dziećmi wzorowo, również relacje między rodzeństwem wyglądały niemal ludzko.
Zaobserwowałam, już podczas złego samopoczucia Kruszynki, że czasem któreś z rodzeństwa jakby obejmowało go skrzydłem, kiedy osłabiony przytulał się do brata/siostry.
Przy braku widocznej przyczyny złego samopoczucia Kruszynki szanse na właściwą diagnozę i wyleczenie malucha były właściwie zerowe.
Możliwe, że po prostu rozwijał się z jakąś wrodzoną wadą układu oddechowego lub inną.
A skutki ewentualnej ingerencji w gniazdo mogłyby być fatalne dla reszty piskląt.
Łączę się w bólu, ale uważam, że niestety nic nie mogliśmy dla Kruszynki zrobić.
Offline
Użytkownik
14:09 Dziedzic zauważył nadlatującą Przygodę i odleciał. Przygoda (nadal przylepione coś no prawej nogi) przyniosła gałąź, położyła na koronie i stanęła na godz.3. Starszak usiłował złapać ją za dziób i nie wiem, czy w momencie jak opuściła dziób żeby poprawić żabot czy jej nie trafił w głowę, bo natychmiast podniosła i zaklekotała. Karmienia póki co nie ma.
Ostatnio edytowany przez An55nA (2017-06-10 14:15:41)
Offline
maja napisał:
Zastanawiam się czemu nie została przeprowadzona akcja ratownicza Kruszynki skoro było widać jak się męczy, na pewno udało by się ją uratować w najbliższym ośrodku!
Szkoda pisklątka. Codzienna obserwacja powoduje, że przywiązujemy się do bocianów. Dlatego teraz odczuwamy smutek, niejednemu pewnie łza się w oku zakręciła, ale obarczanie kogokolwiek winą za śmierć bocianka jest pozbawione jakichkolwiek podstaw.
Paweł Dolata uratował bardzo wiele bocianów i innych ptaków, wszystkich jednak uratować się nie da.
Wytrwali obserwatorzy przygodzickiego gniazda na pewno pamiętają zarzuty, z jakimi spotykał sie Paweł na forum za to, że zorganizował i przeprowadził akcję ratunkową. Teraz zarzuca mu się, że akcji nie zorganizował...
Przyroda rządzi się swoimi prawami, nie wszystko da się przewidzieć.
Powściągnijmy więc emocje, otrzyjmy łzy i trzymajmy kciuki za pozostałą czwórkę bocianiątek, by szczęśliwie osiągnęły dorosłość.
Offline
Użytkownik
15:08 Na gnieździe Przygoda z dziećmi. Bocianki chyba głodne, bo co rusz usiłują złapać matkę za dziób. Wolny czas poświęcają na czyszczenie upierzenia i gimnastykę.
Offline
Użytkownik
15:15 Kruszynki już nie ma w gnieździe nie widziałam jak to się stało
Offline
Moderator
Online
Użytkownik
dziękuję, faktycznie nie widziałam go.
Offline
Użytkownik
16:07 Dziedzic nakarmił maluchy. Nie wiem czy chwila na którą trafiłam to już było całe karmienie czy jakaś kontynuacja. Sądząc po zachowaniu bocianków to jeszcze by zjadły.
Offline
Zbanowany
16.11. nadal na gnieździe (f.1.), oczywiście chodzi mi o najmłodszego.
Teraz może być większy problem niż z ratunkiem wcześniej, bo dzisiaj to już i tak było za późno i słusznie że nie można stresować tym bardziej nie wiadoma z jakim skutkiem dla pozostałych i dorosłych.
Gorzej się to będzie przedstawiać jak martwego nie usuną same bociany z lęgowiska to może być różnie.
16.46. ćwiczenia, chyba teraz 4 najmłodszego z żyjących pisklaków (f.2.).
Pozdrawiam.
Ostatnio edytowany przez wladek12 (2017-06-10 16:50:18)
Offline
Użytkownik
17:02 Na gnieździe przebywa z młodymi Dziedzic. Jest ciepło - bocianki oddychają, przez otwarte dzioby i skwapliwie korzystają z ojcowskiego cienia.
17:28 Ruszył się wiatr, temperatura zapewne obniżyła się, na gnieździe cień. Młode siedzą/leżą i przysypiają.
17:34 To było chwilowe - znowu słońce w pełni.
18:08 Na gnieździe bez zmian - Dziedzic stoi na pieczy dzieci. Jak pisałam nastąpiła zmiana rodziców. Przygoda przyniosła kępkę siana i przystąpiła do karmienia. Porcja szybko zniknęła, trwa poszukiwanie resztek.
18:12 Już odleciała. Dzieci same.
18:14 Wróciła z kępą siana. Pisklęta miały nadzieję na coś więcej.
18:15 Znowu odleciała.
-----------------
18:20 jest już z powrotem
Ostatnio edytowany przez An55nA (2017-06-10 18:22:10)
Offline
Moderator
18.08 Wymiana rodziców. Przygody nie było na gnieździe ok. 4,5 godz., natychmiast nakarmiła dzieci. Porcja zniknęła błyskawicznie, jak sen jaki złoty
18.12 Wylot Przygody. Starszak ćwiczy skrzydełka. Maluszek nadal w tym samym miejscu, gdzie dokonał żywota.
18.14 Samica wróciła ze świeżą trawą. Maluchy łapią matkę za dziób - pewnie jeszcze głodne.
18.16 - 18.18 Kolejny wylot po świeżą porcję wyściółki.
18.25 Maluchy ułożyły się do odpoczynku; wśród nich leży jeszcze ciałko Kruszynki... Żaden rodzic nie podjął próby usunięcia go z gniazda.
Tak się zastanawiam, czy ten bocian w jednym bucie to nie jest jednak Dziedzic...
Ostatnio edytowany przez agata66 (2017-06-10 18:40:57)
Online
Zbanowany
Offline
Użytkownik
Offline
Użytkownik
20.05 jest mi smutno, no ale takie prawo przyrody. W obronie pana Pawła, nie jest jego winą, że stało się tak.Gdyby nie kamerki nawet nie mielibyśmy pojęcia o życiu bocianów. Z ziemi wygląda to inaczej. Trzy lata temu prosiłam o pomoc Grodziec i Ląd , bo bociek został i spacerował po Jezdni. Kazali mi złapać i dostarczyć, pytanie Jak? Dopełnił żywota pod kołami tira we mgle 14.10. Było mi przykro, tak samo jak teraz. Nie oceniajmy, tak jest zdrowiej.
Offline
Użytkownik
20:13 Rodzic odleciał prosto na godz.12. Dzieci same.
Offline