Rozmowy o bocianach z Przygodzic i nie tylko
2 kwietnia 2011
Haruka i Kouki to już śliczne, młode kolibry, niewiele mniejsze od mamy. Dzisiaj kończą trzy tygodnie, wkrótce można się spodziewać pierwszych lotów. Codziennie podglądam to gniazdo, nie widziałam jednak, by młode ćwiczyły skrzydełka. Może po prostu nie miałam szczęścia.
Offline
Użytkownik
2 kwietnia 2011 r.
Zafrapowana postem Reni, ostanie dwie godziny siedzę przed komputerem i obserwuję zachowanie koliberków. Zrobiłam sobie przypomnieniowy rekonesans po wątku kolibrów i porównałam Harukę i Kouki do Bei i Jay, czyli poprzedniego lęgu śledzonego i relacjonowanego na tym forum. Nie wiem czy to przypadkiem nie jest wpływ tego, że krzakiem trochę trzęsie wiatr, ale trzy tygodniowe koliberki rzeczywiście nie ćwiczą skrzydeł. W czasie obserwacji widziałam tylko jeden raz, jak jeden z koliberków zrobił to przez kilkanaście sekund. Bea i Jay wyfrynęły z gniazdka w 24 i 26 dniu po wylęgu. Przez ostatni tydzień ptaszki bardzo intensywnie ćwiczyły skrzydełka. Właściwie jak nie spały, to ani chwili nie siedziały spokojnie. A te nawet porządnie się nie przepychają. Jest jeszcze coś, co niepokoi mnie w ich zachowaniu, ale muszę je poobserwować i sprawdzić to, jak uspokoi się wiatr. Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków.
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2011-04-02 22:38:35)
Offline
3 kwietnia 2011
Młode kolibry nie są już tak spokojne jak jeszcze dwa dni temu. Nie siedzą w gniazdku, ale na jego obrzeżu (fot.). W zachowaniu Phoebe również zauważyłam coś, czego wcześniej nie dostrzegałam. Po nakarmieniu piskląt nie znika, lecz przez jakiś czas fruwa wokół gniazda, jakby pokazywała swym dzieciom, jak to się robi, jakby zachęcała je do aktywności. I przynosi to skutek. Haruka i Kouki najpierw bacznie przyglądają się mamie, a potem zaczynają ćwiczenia skrzydełek. Intensywny trening obserwowałam dziś kilkakrotnie.
Trudno uchwycić na fotografii lot Phoebe wokól gniazda, uwieczniłam to więc na FILMIE
Offline
Użytkownik
05 kwietnia 2011 r., w Kalifornii godz. 7:56.
Dzień się dopiero zaczął. Na razie wszystko wygląda tak, jak to opisała Renia. Różnica jest taka, że Phoebe zaczyna wydzielać Haruce i Kouki jedzenie (f. 1): dała mu troszkę, niedużo. Ale drugi dziobka nie otworzył (f. 2). I poleciała. I tak jak opisała to wczoraj Renia, zawisła chwilę w okolicy gniazdka, jakby wołała: "lećcie za mną" (f. 3 - miejsce obwiedzione na czerwono), a młode patrza za nią (f. 4).
Offline
6 kwietnia 2011
Na stronie z przekazem można przeczytać, że Kouki odbył już swój pierwszy lot i wrócił do gniazdka.
Filmy dokumentujące to wydarzenie są na stronie: http://s4.zetaboards.com/Birds_of_a_Fea … 563/1/#new
Obecnie (18:50 czasu polskiego) obydwa koliberki są w gniazdku. Mają już 26 dni.
Offline
Użytkownik
06 kwietnia 2011 r., godz. 20:45
Obydwa koliberki siedzą na obrzeżu gniazda. Wczoraj o tej porze intensywnie ćwiczyły skrzydełka, dzisiaj solidarnie odpoczywają. Mama dała jeść i zastanawia się chwilę co dalej robić (f. 1), a one się relaksują (f. 2).
Obejrzałam filmiki i stwierdzam, że pierwszy lot Kouki trwała długo. Nie pobierał w tym czasie pokarmu, więc był to ogromny wydatek energetyczny dla koliberka. Nic dziwnego, że odpoczywa. Oglądam drugi sezon lęgowy i jeszcze tak się nie zdarzyło, żeby młody koliberek, który wyleciał z gniazdka wrócił do niego na tak długo.
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2011-04-06 20:55:39)
Offline
6 kwietnia 2011, godz 22:44 (w Kalifornii 13:44)
Drugi koliberek - prawdopodobnie Haruka - również opuścił gniazdko.
Chwilę wcześniej do samotnego koliberka przyleciała Phoebe. Dała mu jeść, ale nie tyle na ile miałby ochotę. Samiczka odleciała, młody śledził jej lot wzrokiem i po chwili także wyleciał z gniazdka. Gniazdko jest puste:
Tym razem dopisało mi szczęście. Udało mi się sfilmować moment odlotu . FILM
Offline
Użytkownik
6 kwietnia 2011 r.
No i gniazdko puste! Poleciały i pewnie już nie wrócą! Niech im sprzyja szczęście. Teraz przed nimi trudna nauka zdobywania pożywienia.
Gratuluję Reniu filmiku.
Offline
27 kwietnia 2011
Phoebe wysiaduje swe dwa jajeczka. Za kilka dni możemy spodziewać się klucia.
Jednak obserwując to gniazdko, musimy być przygotowani na dramatyczne zdarzenia. W ubiegłym roku gniazdko zostało zaatakowane przez jaszczurkę http://bocianyzprzygodzic.pun.pl/viewto … 699#p21699
Podobna sytuacja miała miejsce wczoraj. Jaszczurka zbliżała się do gniazdka, Phoebe podjęła walkę - latała, odpędzała wroga ćwierkając groźnie. Nie wiadomo, jak skończyłaby się ta walka, na szczęście pojawiła się odsiecz. Gniazdko zostało obronione. Sytuację można obejrzeć na filmie wykonanym przez jednego z obserwatorów gniazdka http://www.youtube.com/watch?v=C53xLc5lpBg
Offline
Użytkownik
28 kwietnia 2011 r.
O godz. 11:06 czasu kalifornijskiego stwierdziłam, że w gniazdku jest pierwszy koliberek (f. 2)! Phoebe karmi maluszka (f. 3).
Ale nie znalazłam godziny wyklucia się pisklęcia. Więc pewnie była to noc. Ciekawe jakie imię dostanie?
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2011-04-28 20:48:27)
Offline
Użytkownik
Offline
Użytkownik
30.04.2011
23.00 Na czacie napisano:
10:53 spicegirl: Hi everyone! What happened to second baby?
10:53 Dustbunny54: The second chick had hatched but somehow became stuck to mom when she flew from the nest, it did not survive the fall.
Z dalszych dyskusji wynika, że drugie pisklę w trakcie wykluwania zahaczyło się o matkę, która odlatywała z gniazda, wypadło i niestety nie przeżyło upadku. Phoebe ma do wychowania jedno pisklę - być może to ostatni tegoroczny lęg?
Offline
Użytkownik
30.04.2011 r.
Kawiu, widziałam przed chwilą, jak ręka z plastikową łyżeczką włożyła jajeczko z pisklęciem do gniazdka. Zdjęcia nie zdążyłam zrobić. Więc pisklę chyba jednak przeżyło. Zobaczymy czy da radę wykluć się do końca. Phoebe przyjęła to naturalnie.
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2011-05-01 02:23:54)
Offline
Użytkownik
Offline
Użytkownik
30.04.2011 r.
Główka już jest uwolniona. Godz. 14:47 - porusza się normalnie w trakcie karmienia pierwszego pisklęcia (f. 2 i 3). Godz. 14:54 właśnie uwolniło się skrzydełko (f. 4).Godz. 14:56 - widać dziobek (f. 5). Godz. 15:46 - Phoebe wyrzuciła z gniazda fragmencik skorupki (f. 6). Na f. 7 widać jej częściowo puste wnętrze. Na f. 8 piskle ze skorupką przemieściło się w inne miejsce w trakcie zamiany miejsca przez pierwsze pisklę. o Godz. 17:16 kuperek ciągle tkwi w skorupce, jeszcze nie udało mu się z niej wydostać (f. 8). Nie mam siły dłużej czekać, ale pisklę jest silne, wykonuje serie bardzo energicznych ruchów, skorupka pęka na drobne części, lada moment powinna rozpaść się na połówki.
Myślę, że jajo ześliznęło się po liściach, które wyhamowały siłę upadku, a pewnie i wylądowało na miękkim trawniku. Sądzę, że ocaliło pisklę właśnie to, że prawie całe, poza dziobkiem i częścią główki było jeszcze w skorupce.
Ostatnio edytowany przez Barbarka (2011-05-01 02:24:47)
Offline
Użytkownik
1.05.2011r.
Obydwa pisklaki wykluły się szczęśliwie - choć młodszy z przygodami (j.w.)
6.30 czasu kalifornijskiego: Ruszają się żwawo, choć jest między nimi różnica wielkości.
9.20 Phoebe nie karmi młodszego pisklęcia. Wygląda na to, że ma ono niewielkie szanse na przeżycie. Być może upadek z gniazda nie był przypadkiem - Phoebe uznała, że pisklę ma jakąś wadę i nie nadaje się do życia. Smutny widok.
15.00 Odłączono kamerę, młodsze pisklę, którego matka nie karmiła ma być zabrane z gniazda. Być może będzie podjęta próba karmienia go pipetką...
Ostatnio edytowany przez kawia (2011-05-02 00:01:45)
Offline
Użytkownik
2 maja 2011 r., godz. 17:47 czasu kalifornijskiego.
W Orange County wieje wiatr, szarpie gniazdem, momentami dosyć niepokojąco mocno.
Nie chce mi się wierzyć, że Phoebe pozwoliła pisklęciu wykluć się w gnieździe (przecież mogła go wyrzucić konsekwentnie, ponownie, ale nie zrobiła tego), a potem nie podjęła karmienia pisklęcia. To prawda, że różnica wielkości między pisklętami była rzucająca sie w oczy. Ale czy przekreślało to jego szanse na dalsze życie? Po takich zdarzeniach? Nie potrafię tego ocenić. Skoro miało siłę po wyrzuceniu lub też wypadnięciu z gniazda uwolnić się ze skorupki, to wydaje mi się, że ma szanse na normalny rozwój. Myślę, że dowiemy się czegoś jeszcze na temat tego maluszka. Szkoda, że tak się stało. Ale dobrze, że to pisklę które pozostało w gnieździe chowa się bez niespodzianek. Nie rozumiem dlaczego skorupki po drugim pisklęciu są jeszcze w gniazdku. Phoebe wyrzuca je wtedy, jak widzi je na małym, a one go najwyraźniej uwierają. Kręci się jak fryga, w ciągu 45 sekund obróciło się wokół gniazdka do pozycji wyjściowej, gdy Phoebe go zostawiła i tak się uspokoiło (f. 1 -3). Pa paru minutach przyleciała je nakarmić (f. 4). Jest wobec niego bardzo troskliwa.
Offline